Czytelnicy Interii i słuchacze RMF FM wybrali pana Sportowcem Kwietnia. Gratulacje! Paweł Zatorski (kapitan ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle, reprezentant Polski): Byłem zaskoczony nominacją, a później już znałem możliwości siatkarskich kibiców. Po udostępnieniu przez mój klub i "puszczeniu" w eter nominacji spodziewałem się, że mogę być wysoko, ale nie aż tak. Zostawił pan w pokonanym polu m.in. bokserskiego mistrza świata Krzysztofa Głowackiego i Arkadiusza Milika, który strzela w Holandii gola za golem. - Widziałem. Jestem megazaskoczony i w dużym szoku. Nie wiem, co jeszcze mógłbym dodać, ale to duży zaszczyt znaleźć się przede wszystkim w takim gronie i jeszcze w dodatku wyprzedzić tak wspaniałych sportowców. Rywalizację z Asseco Resovią o złoto wygraliście w imponującym stylu. Spodziewaliście się, że pójdzie tak łatwo z obrońcą tytułu? - Znałem możliwości naszej drużyny i wiedziałem, że jesteśmy w stanie bardzo dobrze zagrać, bo cały sezon ciężko na to pracowaliśmy i warto było. To zdało egzamin. Zaufaliśmy trenerowi, zaufaliśmy w ten cały projekt. Dzięki temu wygraliśmy i tak naprawdę nie ma znaczenia, czy wygralibyśmy w pięciu meczach czy trzech. Zdobyliśmy mistrzostwo Polski i bardzo się z tego cieszymy. Niedawno przedłużył pan umowę z ZAKS-ą na dwa sezony. Rozmowy chyba były krótkie. - Może nie były bardzo krótkie, ale na szczęście szybko spotkaliśmy się w jednym miejscu. Zależało mi, żeby zostać w Kędzierzynie i klubowi również. To bardzo doceniam po przygodach, jakie miałem w Skrze Bełchatów, i po ciężkich rozmowach z tamtejszym prezesem. Tutaj wszystko się udało. Ja też nie miałem kosmicznych wymagań, bo po prostu jest mi tak dobrze w ZAKS-ie. Z tego, co już wiemy, to dużo zawodników z mistrzowskiej drużyny zostaje w Kędzierzynie. Mocny skład, więc chyba nowy sezon również będzie należał do was. - Bardzo się cieszę, że zostaniemy w podobnej ekipie. Myślę, że inne zespoły się wzmocnią i będzie dużo ciężej i w takim stylu wygrać następny sezon, ale mam nadzieję, że dojdziemy do strefy medalowej i będziemy bili się o najwyższe cele. A wy nie wzmocnicie składu? Może zdradzi pan jakieś transferowe plotki? - Jedna taka ploteczka od pewnego czasu "chodzi". Obstawiam, że niewiele z tego wyjdzie, ale nie powiem jaka (śmiech). Pewnie na dniach się przekonamy. Świętowanie krótkie, bo teraz czas na reprezentację. Przed wami turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. - Po finale mieliśmy kilka dni przerwy, ale w niedzielę stawiliśmy się już na badaniach w Warszawie, a od poniedziałku już normalnie trenujemy. Wylewamy dużo potu. Wiemy, jak ważne cele przed nami. Wiemy, o co walczymy. Wszyscy są bojowo nastawieni. Lecimy do Tokio po to, żeby wywalczyć awans do Rio i bardzo, bardzo nam na tym zależy. Mam nadzieję, że nie zawiedziemy. Kto może wam sprawić kłopoty w Japonii? - Na pewno Francja, Iran, Japonia. Dwie pierwsze drużyny należą do światowego topu, a Japonia również gra bardzo dobrą siatkówkę, co pokazali na ostatnim Pucharze Świata. Ciężko się z nimi gra. Tym bardziej na ich terenie. Nie będzie tam łatwego meczu. Rozmawiał: Robert Kopeć