Po nieoczekiwanej porażce z rumuńską Universitateą Craiova, Skrę czekał bardzo trudny, drugi mecz w Lidze Mistrzów. Polska drużyna musiała zmierzyć się z aktualnym mistrzem Włoch i czterokrotnym triumfatorem rozgrywek. W pierwszym secie Skra na początku nie ustępowała rywalowi. Drużyny szły punkt za punkt. W połowie seta goście odskoczyli jednak gospodarzom na cztery "oczka", co później bardzo ciężko było im odrobić. Ostatecznie Skra przegrała 22:25, broniąc aż trzy piłki setowe. Druga seria była bardzo zacięta. Skra zdołała wyjść na trzypunktowe prowadzenie przy stanie 20:17. Gospodarze nie oddali już prowadzenia i ostatecznie wygrali 25:21, doprowadzając do remisu 1:1. Trzeci set był kompletnie nieudany dla Skry. Włosi robili z polską drużyną, co chcieli. Skra już na początku seta pozwoliła mocno odskoczyć rywalom. Modena miała nawet 10-punktowe prowadzenie. Ostatecznie goście pewnie wygrali czwartą partię 25:17. W czwartej partii gra była wyrównana, ale pod koniec seta gospodarze oddali gościom cztery punkty z rzędu i rywal mocno im odskoczył. W końcówce zawodnicy mieli jednak przymusową przerwę, ponieważ zawiesił się system i nie chciał zaakceptować zmiany Bartosza Kurka. Zdecydowanie pomogła ona gospodarzom, którzy zdobyli po niej aż osiem punktów z rzędu i doprowadzili do remisu! W kluczowym momencie seta, to jednak Modena była górą i ostatecznie wygrała 25:22, a cały mecz 3:1. Dla Skry była to już druga porażka z rzędu w tej edycji Ligi Mistrzów. Modena ma na koncie dwa zwycięstwa w grupie D. Kolejny mecz Skry w Lidze Mistrzów 19 stycznia. Polska drużyna zmierzy się na wyjeździe z ACH Ljubljana. Skra Bełchatów - Azimut Modena 1:3 (22:25, 25:21, 17:25, 22:25) PGE Skra: Nicolas Uriarte, Srecko Lisinac, Artur Szalpuk, Karol Kłos, Mariusz Wlazły, Michał Winiarski - Kacper Piechocki (libero) - Nikołaj Penczew, Bartosz Kurek, Marcin Janusz, Jurij Gładyr. Azimut: Santiago Orduna, Nemanja Petric, Earvin Ngapeth, Kevin Le Roux, Maxwell Holt, Luca Vettori - Salvatore Rossini (libero) - Samuel Onwuelo, Nicola Salsi. ACH Volley Lublana - SCM Universitatea Craiova 3:2 (25:17, 18:25, 17:25, 25:21, 15:13) tabela: M Z P sety pkt 1. Azimut Modena 2 2 0 6:3 5 2. SCM Universitatea Craiova 2 1 1 5:4 4 3. ACH Volley Lublana 2 1 1 5:5 3 4. PGE Skra Bełchatów 2 0 2 2:6 0 Philippe Blain (trener PGE Skry Bełchatów): - Siatkarze z Modeny dysponowali dziś bardzo mocną zagrywką. Byliśmy na to przygotowani, ale ostatecznie był to jeden z elementów, który zdecydował o naszej porażce. Drugi to wygrywanie kluczowych punktów, co też lepiej wychodziło dziś naszym rywalom. Siatkówka to jednak dość zabawny sport, bo dopóki nie wygrasz ostatniej piłki, to wszystko może się zdarzyć. Mam tu na myśli czwartego seta, w którym wyszliśmy z opresji i doprowadziliśmy do remisu 22:22. Zacząłem wierzyć, że wygramy to spotkanie w tie-breaku i szkoda, że nie udało nam się do niego doprowadzić. Mariusz Wlazły (kapitan PGE Skry Bełchatów): - Nie chciałbym mówić na gorąco, czego zabrakło do wygranej. Jako zespół zagraliśmy słabiej od przeciwników. Azimut wygrał zasłużenie, a my musimy pracować dalej. Sport jest na tyle piękny, że można go poprawiać. Drużyna z Włoch nas nie zaskoczyła, bo wiedzieliśmy jak grają. Myślę, że to nasze błędy zdecydowały o porażce. - Na pewno nie jest tak, że nic się stało. Przegraliśmy dwa pierwsze mecze w LM i przed nami ciężkie zadanie, ale musimy dążyć do tego światełka w tunelu. Nie wolno nam się załamywać i z pozytywną energią czekać na następne spotkania. Karol Kłos (środkowy PGE Skry Bełchatów): - Graliśmy na wysokiej piłce i staraliśmy się utrzymać bardzo mocne zagrywki w polu, ale z zespołem dysponującym takim blokiem, jest to jest bardzo trudne zadanie. Mieliśmy swoją szansę w czwartym secie, lecz zabrakło nam szczęścia i może zimnej głowy. Źle zaczęliśmy rozgrywki, ale może za to skończymy je dobrze. O to będzie oczywiście trudno. Teraz jedziemy na święta i mam nadzieję, że z nowymi siłami wrócimy do treningów i na boisko. Roberto Piazza (trener Azimutu Modena): - Jestem bardzo szczęśliwy z tego zwycięstwa, szczególnie na tej hali i przy takim dopingu kibiców. Rzadko mamy okazję grać przy tak licznej publiczności. Uważam, że jest to najtrudniejsza grupa w tej edycji Ligi Mistrzów, choć mało kto uważał tak na początku. Tym bardziej cieszę się, że mamy na koncie już dwie wygrane. Earvin Ngapeth (przyjmujący Azimutu Modena): - Cieszę się ze zwycięstwa i z tego, że ten mecz oglądało około 10 tysięcy widzów. To robiło duże wrażenie. Uważam, że ten pojedynek stał na wysokim poziomie i było to dobre widowisko dla tej licznej publiczności.