Azerbejdżan to coraz ważniejsze miejsce na sportowej mapie świata. Ten leżący na Zakaukaziu kraj z ogromnym rozmachem inwestuje w sport, ale przede wszystkim w infrastrukturę. A to przekłada się na organizacje kolejnych, prestiżowych imprez. Zawody Grand Prix w zapasach czy judo, turnieje tenisowe WTA, Final Four Ligi Mistrzyń siatkarek czy mistrzostwa świata juniorów w szermierce to były tylko przymiarki do tego, co Azerowie zamierzają zorganizować w najbliższych latach. Już za kilka miesięcy w Baku odbędą się pierwsze igrzyska europejskie, a jesienią przyszłego roku pierwsze Grand Prix Formuły. Za trzy lata Azerbejdżan, wraz z Gruzją, zorganizuje mistrzostwa Europy siatkarek, a w 2020 roku w stolicy kraju rozegrane zostaną mecze grupowe oraz ćwierćfinał piłkarskich mistrzostw Starego Kontynentu. Grająca drugi sezon w Rabicie Baku Skowrońska-Dolata przyznała, że miasto zmienia się w niesamowitym tempie. - Mieszkam w centrum i wychodząc z domu na trening widzę, jak wiele rzeczy buduje się dookoła. W pobliżu mojego domu powstaje kolejna ogromna hala, choć nie wiem jeszcze, jakie dyscypliny będą w niej rozgrywane - powiedziała dwukrotna mistrzyni Europy, która po raz pierwszy odwiedziła ten kraj ponad 10 lat temu. Polki rywalizowały w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich w Pekinie. - To jest przepaść między tym, co wówczas widziałam, a tym, co jest teraz. Zresztą w ciągu tych kilkunastu miesięcy odkąd tu jestem, miasto strasznie się rozrosło i wciąż się rozbudowuje, a sam Azerbejdżan też dojrzewa. Postawili na organizację imprez sportowych, bo dla nich to przede wszystkim promocja i reklama kraju. Chcą go rozsławiać i pokazywać z jak najlepszej strony - tłumaczyła siatkarka. Jak dodała za sportem i inwestycjami stoją ogromne pieniądze pochodzące głównie z ropy i gazu. W kwietniu 2012 roku oddano do użytku mogącą pomieścić 25 tysięcy widzów "Crystal Hall", zbudowaną kosztem 140 mln euro. Gościła ona konkurs piosenki Eurowizji. Na igrzyska europejskie powstaje nowy stadion na 68 tysięcy miejsc. Szacowany koszt inwestycji to 710 mln euro. - Azerowie chcą organizować duże imprezy sportowe i mają na to środki. I to bardzo duże. Trudno sobie tutaj wyobrazić sytuację, by jakieś inwestycji nie dokończono z powodu braku pieniędzy. Zdobywają też przy tym doświadczenie. Słyszałam, że Eurowizja udała się pod każdym względem - zaznaczyła. Skowrońska-Dolata przyznała, że po kilkunastu miesiącach spędzonych w Baku, żyje jej się łatwiej, ale nowych przybyszów kilka rzeczy może zaskoczyć. Zapewniła, że zarówno kibice, jak i sportowcy w stolicy kraju będą mogli się czuć przede wszystkim bezpieczni. - Odkąd tu mieszkam, nigdy nie miałam jakieś niebezpiecznej sytuacji. Można "ruszyć w miasto" i poznać tutejsze życie. A to zupełnie inna kultura, może czasami trochę podobna do tureckiej. Na ulicach wieczne trąbienie, to rzecz normalna. W myśl zasady, kto głośniej trąbi, ten jedzie pierwszy. A tak poważnie, raczej nie odważyłabym się jeździć samochodem po Baku. Choć z moimi włoskimi koleżankami zastanawiałam się, czy bezpieczniejsze jest prowadzenie auta, czy bycie przechodniem, bo czasami przejście przez ulicę bywa nawet bardziej niebezpieczne. Wypadków nie ma zbyt wiele, chyba tutejsi kierowcy mają po prostu dobry refleks - oceniła. Jak dodała, ulice Baku są pełne kontrastów. Piękne, ekskluzywne auta stoją obok np. 30-letnich modeli ład. - I często można zobaczyć takie obrazki, jak tymi starymi samochodami ludzie wiozą owieczki, barany, a nawet krowy. Tak, w normalnym osobowym aucie wożone są te zwierzęta, które zresztą można kupić normalnie w centrum na ulicy - opowiadała. Wspomniane kontrasty są także w sklepach, gdy spojrzy się na ceny. Zdaniem reprezentantki Polski życie w stolicy Azerbejdżanu nie należy do tanich, a rachunek w restauracji może przyprawićturystę o spory zawrót głowy. - Uwielbiam robić zakupy w warzywniaku. Owoce i warzywa tutaj naprawdę pachną, są świeże i dość tanie. Gorzej, jeśli ma się ochotę kupić jakiś jogurt znanej marki, włoską oliwę z oliwek czy importowany ser żółty. Te produkty są kilka razy droższe niż krajowe. Oliwa kosztuje nawet 60 złotych, a 100 gramów sera ok. 50. Kebab na ulicy można kupić za 6-8 złotych, ale już taki dwudaniowy obiad z deserem i kawą dla jednej osoby we włoskiej czy tureckiej knajpie to wydatek rzędu minimum 200-250 złotych - zaznaczyła. Życie sportowca w jej przypadku nie jest specjalnie wyjątkowe. Wprawdzie żeńska klubowa siatkówka w Azerbejdżanie stoi na bardzo wysokim poziomie, to z rozpoznawalnością zawodniczek jest różnie. - Myślę, że sporty walki stają się tutaj coraz bardziej popularne. Siatkówka nie jest numerem jeden, a przynajmniej nie możemy w żaden sposób porównywać z tym, co dzieje się w Polsce. Na ulicy pozostaję osobą praktycznie prywatną, choć widać, że nie jestem stąd. Jak wracam z treningu w dresie, to czasami ludzie spytają się, w co gram - podsumowała zawodniczka Rabity.