W ćwierćfinałowym pojedynku Serbii z Francją zdecydowanymi faworytkami były utytułowane podopieczne Zorana Terzicia. Okazało się jednak, że bój ćwierćfinałowy rządzi się zupełnie innymi prawami, niż rywalizacja w grupie. W pierwszym secie dużo lepsze wrażenie sprawiały Francuzki. Grały agresywnie, nie bały się mocno atakować i posyłać naprawdę potężnych zagrywek. Upodobały sobie zwłaszcza agresywne ataki po prostej. Serbki miały spore problemy ze zorganizowaniem gry i generalnie kłopoty w przyjęciu. W efekcie niebawem było 19-17 dla Francji. Po bardzo mocnym ataku po prostej Lucille Gicquel, Francuzki wyszły na prowadzenie 23-21. Niebawem miały już piłki setowe. Pierwsza z nich została wybroniona przez Serbki, które zakończyły akcję udaną "kiwką". Ostatecznie jednak pierwszy set zasłużenie padł łupem Francuzek - 25-22. Serbki pokazały, kto tu rządzi Widać było, że serbski zespół mocno się zmobilizował na kolejną partię, bo w wielu elementach Serbki zdecydowanie poprawiły swoją grę. Niebawem wygrywały już w drugiej partii 16-11. Francuzki nie odpuszczały i m.in. dzięki dobrej grze blokiem dogoniły Serbki na dystans jednego punktu - do 19-18. Podopieczne Terzicia potrafiły jednak się na nowo zmobilizować i od tego momentu nie pozwoliły już w tym secie rywalkom na zdobycie ani jednego punktu. Seta zakończyła mocną zagrywką Maji Ognjenović. Kolejny set to była prawdziwa dominacja Serbii od pierwszych minut. Doszło do tego, że prowadziły aż 10-1. Francuzki nie miały w tym secie kompletnie nic do powiedzenia. Skuteczność zdecydowanie odzyskała Tijana Boszković. W efekcie obrończynie tytułu wygrały tę partię aż 25-7! W ostatniej partii Boszković tylko się rozkręcała ze swoimi potężnymi atakami. Serbscy komentatorzy podkreślali pół żartem, pół serio, że Francuzki tym pierwszym wygranym setem tylko "niepotrzebnie" sprowokowały serbskie mistrzynie do wskoczenia na swój maksymalny poziom. W pewnym momencie Serbki doszły w czwartym secie do 9 punktów przewagi - było 16-7. Francuzki zdołały jednak jeszcze postraszyć rywalki w końcówce, doganiając je na dystans 3 oczek (23-20). Choć ta partia nie była już taką dominacją, jak poprzedni set, to była swoistą "kropką nad I" postawioną przez kadrę Serbii. Ostatecznie czwarty set Serbki wygrały 25-20. I to one zagrają w półfinale - z Turcją. Serbia - Francja 3-1 (22-25, 25-18, 25-7, 25-20) JK