„Nie potrafię stać biernie, gdy z różnych stron padają oszczerstwa, a ludzie nawzajem się obrażają. Najgorsze jest to, że błotem obrzucane są zawodniczki i członkowie sztabu” – skomentował oskarżenia w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" Jacek Nawrocki. Atmosfera w kobiecej reprezentacji Polski w piłce siatkowej od ubiegłego tygodnia rozpala media. Wszystko za sprawą oświadczenia, jakie przed kilkoma dniami wydały siatkarki, domagając się zmiany trenera. Zgodnie z jego treścią, Nawrockiego oskarża się między innymi o brak szczerości i złe wyrażanie się o zawodniczkach, bagatelizowanie stanu zdrowia kosztem wyników oraz akceptowanie bliskich relacji członka sztabu z jedną z siatkarek. Jacek Nawrocki postanowił przerwać milczenie i odpowiedzieć na stawiane mu zarzuty. "Jakim cudem zespół, w którym 'trener bagatelizuje każdy problem', 'nie pojawia się na żadnym meczu ligowym', 'nie przeprowadza żadnej rozmowy', a o wszystkim łącznie z powołaniami zawodniczki dowiadują się z mediów, systematycznie poprawi swoje wyniki. A w najgorszym momencie kryzysu gra w półfinale mistrzostw Europy?" - mówi Nawrocki. Zdaniem trenera oświadczenie, które nie zostało podpisane konkretnymi nazwiskami, a jedynie sformułowaniem "zawodniczki reprezentacji Polski", ma za zadanie wywołać niepotrzebne zamieszanie wokół dyscypliny, a taki szum nie jest wcale potrzebny. "Z tego, co widzę, w oświadczeniu nie chodzi o to, żeby wskazać konkretny problem, tylko wywołać wrażenie totalnej katastrofy w drużynie i polskiej siatkówce" - tłumaczy trener siatkarek. W rozmowie szkoleniowiec odniósł się również do jednego z poważniejszych zarzutów, według którego miał on tolerować bliskie relacje członka sztabu z jedną z reprezentantek. Jego zdaniem ta sytuacja została już rozwiązana. "Nie ingeruję w prywatne sprawy siatkarek i członków sztabu. To są dorośli ludzie i jeśli nie ma to wpływu na ich pracę, nie mieszam się do tego. Zdaję sobie sprawę, że to trudna sytuacja dla wszystkich zainteresowanych. Zostało to już jednak załatwione i trener, o którym mowa, zrezygnował z pracy w kadrze" - dodaje trener, który z reprezentacją pracuje od czterech lat. Zła atmosfera, czy bagatelizowanie problemów zawodniczek też zdaniem szkoleniowca mija się z prawdą. Jak czytamy w rozmowie, każda z siatkarek otrzymywała szansę na rozmowę, a nawet możliwość planowania zabiegów medycznych w jak najbardziej dogodnym dla danej siatkarki terminie. "Starałem się rozwiązywać problemy, z którymi dziewczyny do mnie przychodziły. Sportowe i osobiste. Często na nie reagowałem, zmieniając harmonogram dnia, program treningowy, czy logistykę. Po to, żeby siatkarkom było łatwiej niż trudniej" - twierdzi Jacek Nawrocki. AB