- Już przed sezonem mówiliśmy, że Puchar Polski to dla nas bonus i nagroda za dobrą grę w rundzie zasadniczej. Jedziemy do Bełchatowa bić się o zwycięstwo, ale przede wszystkim cieszyć siatkówką oraz możliwością zagrania o awans do Final Four. To jest tylko jeden mecz, który decyduje o tym, kto przejdzie dalej. A dotychczasowe spotkania w ekstraklasie pokazały, że każde rozstrzygnięcie jest możliwe - zauważył Winiarski. Trefl przystąpi do ćwierćfinału PP jako piąta drużyna po pierwszej rundzie rozgrywek PlusLigi. Gdańszczanie zmierzyli się w tym sezonie z ekipą z Bełchatowa dwa razy - w połowie października przegrali we własnej hali 1:3, ale w pierwszej potyczce musieli sobie radzić bez zakażonych koronawirusem atakującego Mariusza Wlazłego i przyjmującego Moritza Reicherta oraz swojego szkoleniowca. 9 stycznia podopieczni trenera Winiarskiego wystąpili na wyjeździe w niemalże w pełnym składzie (zabrakło jedynie przyjmującego Mateusza Miki, którego uraz kolana wyeliminował z gry do końca sezonu) i zrewanżowali się rywalem za wcześniejszą porażkę. W Bełchatowie triumfowali 3:1. Winiarski zwrócił jednocześnie uwagę na wzrost w ostatnim okresie formy ich najbliższego rywala. - Zespół z Bełchatowa wygrał w PlusLidze pięć spotkań z rzędu i gra zdecydowanie lepiej niż na początku roku. Przede wszystkim lepiej radzą sobie liderzy PGE Skry. Jedziemy na trudny teren i nastawiamy się na ciężkie spotkanie - przyznał. Zwycięzca tego meczu zmierzy się w półfinale z triumfatorem konfrontacji BKS Visła Bydgoszcz - Jastrzębski Węgiel. W Treflu pod znakiem zapytania stoi jedynie występ środkowego Bartłomieja Mordyla, który z powodu kontuzji nie zagrał w trzech poprzednich ligowych spotkaniach. PAP