W ostatnim tegorocznym turnieju reprezentacji siatkarzy Polacy zajęli drugie miejsce. Nie ma wątpliwości, że jednym z najlepszych zawodników był Leon, wyróżniający się w każdym spotkaniu turnieju. Po ostatnim meczu organizatorzy wybrali reprezentanta Polski do "drużyny marzeń", uznając go najlepszym przyjmującym. - To nie jest wyróżnienie indywidualne, ale dla drużyny - mówił Leon. Do Warszawy wrócił wraz z drużyną późnym wieczorem w środę. Mimo to niego i pozostałych zawodników Vitala Heynena czekało kilkudziesięciu kibiców. Przedstawicielki Polskiego Związku Piłki Siatkowej wręczały zawodnikom kwiaty. - To miłe, że mimo późnej pory czeka na nas tylu ludzi. Wiem, że oglądali nas podczas transmisji telewizyjnych. Czekali na nasze wyniki. Mam nadzieję, że ich nie zawiedliśmy - opowiadał. Z wyniku turnieju i srebrnego medalu Leon jest zadowolony. Za najlepszy mecz uważa spotkanie z Brazylią. - Zagraliśmy dobrze pierwszy set, nieźle w drugim, choć minimalnie przegraliśmy. Szkoda tie-breaka, popełniliśmy jednak za dużo błędów - analizował. W polskiej drużynie Leon gra od lipca. Nie widać, żeby miał jakiekolwiek problemy. Wszyscy koledzy z drużyny wypowiadają się o nim z szacunkiem. On coraz lepiej zaadoptował się do zespołu. Nie chce zdradzić z kim najbardziej się zaprzyjaźnił. - Zachowam to dla siebie. To moja prywatna sprawa - mówił. Jest bardzo zadowolony z atmosfery w zespole. Teraz czas, by przełożyć ten dobry nastrój na zrealizowanie najważniejszego celu reprezentacji. - Na igrzyska nie jedziemy po medal. My tam jedziemy po złoto. Pokazaliśmy, że możemy rywalizować na najwyższym poziomie. Co trzeba zmienić, żeby było lepiej? To pytanie do trenera - powiedział Leon. 26-letni zawodnik wraca teraz do treningów w klubie Sir Safety Perugia, który prowadzi Vital Heynen. - Wiele się pozmieniało. Muszę poznać nową drużynę. Czeka mnie dziewięć miesięcy sezonu. Chcemy znów powalczyć o medal - zapowiedział reprezentant Polski. Olgierd Kwiatkowski