"Dziwny" - to słowo, które już nieraz padało pod adresem Vitala Heynena. Pełny charyzmy 50-latek z pewnością wykracza poza przyjętą sztampę, ale w tej specyfice jest metoda. Szkoleniowiec potrafi wokół siebie zjednać zespół i odnosić z nim sukcesy, co na szczeblu reprezentacyjnym poprzednio udowodnił w Niemczech, a od lutego 2018 roku z powodzeniem z reprezentacją Polski. Sukcesy na szczeblu międzynarodowym, a zwłaszcza zdobycie z "Biało-Czerwonymi" tytułu mistrzów świata, doprowadziło latem do podjęcia przez Belga ponownie pracy w klubie, wiążąc go z Sir Safety Perugia. Okoliczności związane z zatrudnieniem Heynena, w rozmowie z "Przeglądem Sportowym", zdradził właściciel klubu Gino Sirci. Okazuje się, że pierwszy telefon wykonany do trenera jeszcze wcale nie był z myślą o tym, by powierzyć mu zespół. "Chciałem mu wówczas przekazać, że Wilfredo Leon (zawodnik klubu z Perugii - przyp. AG) jest trochę przemęczony, miał za sobą trudny sezon i byłoby dobrze, gdyby go trochę oszczędził podczas zgrupowania reprezentacji" - zdradza szef włoskiego klubu. W kontekście zatrudnienia Heynena zaczął rozmyślać dopiero pod koniec minionego sezonu, gdy źle grającego zespołu nie był w stanie podźwignął ówczesny szkoleniowiec, Lorenzo Bernardi. To wtedy Sirci, zbierając informacje na temat kandydata, miał usłyszeć, że trener Orłów jest "dziwny i specyficzny", ale jednocześnie nasłuchał się o niewątpliwych walorach Belga, świadczących o dużych kompetencjach. Decyzja Heynena, jak przekonuje właściciel drużyny z Perugii, przyszła po dwóch dniach od momentu złożenia mu oferty. Mający opinię ekscentrycznego boss klubu nie wytrzymał po porażce 1:3 z liderem Cucine Lube Civitanova. To wówczas głośno powiedział, że oczekuje natychmiastowej poprawy, co można było odczytywać jako wotum nieufności dla Heynena. Na łamach "PS" Sirci rozprawia się z takimi interpretacjami. "Krytykując zespół nie chodziło mi o trenera, niech pan to zaznaczy. (...) Trzy dni po spotkaniu rozmawiałem z Heynenem. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale on mi wyjaśnił, na czym polega problem i przyjąłem to do wiadomości" - powiedział, dodając że dotąd nie było ani jednego momentu, w którym by żałował, że powierzył zespół Belgowi. AG