Spiridonow nie akceptuje obostrzeń, ale stosuje się do nich. - Mieszkam w domu w Nowej Moskwie razem z rodziną. Nie kontaktuję się z osobami z zewnątrz. Chodzę tylko po ogrodzie, raz byłem na rybach - powiedział w rozmowie z rsport.ria.ru. Rosjanin jednak lekceważy zagrożenie związane z koronawirusem. Mimo że jego żona czuje strach, to on zachowuje się zupełnie inaczej. - Moja żona się boi. Myje ręce po wyrzuceniu śmieci. Nie mam kontaktu ze światem zewnętrznym. Inną sprawą jest mieszkanie w bloku, dotknięcie przycisku windy, drzwi wejściowych itd. Po co bać się koronawirusa? Nie boję się. Wszyscy kiedyś umrzemy - przyznał. Spiridonow wypełnił kontrakt z Uralem Ufa i szuka klubu. Pojawiły się doniesienia, że mógłby dołączyć do Trefla Gdańsk. Jednak wiele razy obraźliwie wyrażał się o Polakach. Siatkarz zdaje sobie sprawę, że nie jest w naszym kraju mile widziany. Zdradził, co musi się stać, aby przeniósł się do Polski. - Musiałbym zabrać ze sobą dwóch ochroniarzy - powiedział pół żartem, pół serio. MP