27 lutego 2024 roku zapisze się w historii polskiej siatkówki. Projekt Warszawa został drugą po AZS-ie Częstochowa polską drużyną, która sięgnęła po Puchar Challenge. Zawodnicy ze stolicy przypieczętowali sukces w efektowny sposób. Po raz drugi, tym razem na wyjeździe, pokonali Mint Vero Volley Monza - ponownie 3:1. Dzięki temu, że wcześniej w takich samych rozmiarach zwyciężyli w Warszawie, pewni triumfu byli już po dwóch wygranych setach. Po zakończeniu spotkania kilku siatkarzy przeżyło wyjątkowe chwile. Łzy pojawiły się w oczach Jurija Semeniuka, środkowego z Ukrainy, który został wybrany MVP finału i odbierał statuetkę z ukraińską flagą na ramionach. Wzruszenia nie krył też Andrzej Wrona. Kapitan drużyny przyznał, że z jego oczu "poleciała niejedna łezka szczęścia". "O rany, no... Niejedna. To spełnienie moich marzeń. I jeszcze to, że to się wydarzyło w klubie z Warszawy. I z tą ekipą ludzi przede wszystkim. W różnych drużynach byłem, jestem bardzo szczęśliwy, że mogę być kapitanem akurat tej drużyny i tego składu. Jest to olbrzymi honor i przywilej, że akurat razem mogliśmy przejść do historii warszawskiej siatkówki, i nie tylko" - podkreślił tuż po odebraniu pucharu środkowy. Projekt już mógł świętować, siatkarz ZAKS-y nie wytrzymał. "Najgłupsza zasada" Andrzej Wrona przeżył wyjątkowy moment. "Mimo że mam 35 lat..." Warszawianie w drodze do finału przebyli długą drogę. Pokonali drużyny ze Słowenii, Francji, Rumunii i Finlandii. Byli w tych spotkaniach faworytem i wywiązali się z tej roli celująco, wygrywając wszystkie mecze. W finale czekał na nich jednak mocny przeciwnik z ligi włoskiej. Ale i jemu pozwolili w dwumeczu ugrać tylko dwa sety. Dzięki temu Projekt dołączył do wąskiego grona polskich klubów z europejskim trofeum. Oprócz AZS-u Częstochowa aż trzy puchary w dorobku ma Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, która wygrała trzy ostatnie edycje Ligi Mistrzów. W 1978 r. ówczesny Puchar Europy Mistrzów Krajowych zdobył też Płomień Milowice. "Mimo że mam 35 lat, to jest mój pierwszy sukces klubowy w Europie. Było widać naszą olbrzymią radość. Założyliśmy sobie przed pierwszym meczem w Kamniku, że mamy dziesięć kroków do pucharu - no to zrobiliśmy te 10 kroków" - cieszy się mistrz świata z 2014 r., który w przeszłości występował w AZS-ie Częstochowa, Delekcie Bydgoszcz i PGE Skrze Bełchatów. Ważna decyzja w sprawie polskiej kadry. Siatkarze Grbicia poznali rywali, jedna niewiadoma Projekt Warszawa ma kolejny cel. Drugi puchar już w niedzielę? I choć siatkarze z Warszawy mogli we wtorek "kąpać się" w złotym konfetti, czasu na świętowanie nie mają zbyt wiele. Już w sobotę rozpoczną bowiem rywalizację o TAURON Puchar Polski. W półfinale turnieju finałowego w Krakowie ich przeciwnikiem będzie Aluron CMC Warta Zawiercie. Wrona przekonuje, że jego drużyna już celuje w kolejny triumf. "Wkładamy ten puchar do gabloty, jest chwila na delikatne świętowanie, ale myślimy już o tym, co przed nami. Takie momenty są fajne, kiedy wszyscy możemy się cieszyć i świętować. Będziemy walczyć o to, żeby mieć taki kolejny moment już w niedzielę" - zapewnił. Na koniec kapitan warszawskiego zespołu skierował słowa do kibiców. Wspomniał trudniejsze chwile, jakie w przeszłości przeżywał klub ze stolicy. Musiał zmagać się z problemami finansowymi, przystępował do rozgrywek PlusLigi z tzw. licencją nadzorowaną. Po zmianie właściciela takich kłopotów już nie ma, a klub pisze historię warszawskiej siatkówki. "Po tych wszystkich latach w Warszawie, różnych perypetiach z różnymi nazwami, zarządami, to też nagroda dla kibiców. Że przetrwali tak wiele sezonów z nami" - podkreślił Wrona. Olbrzymi pech polskiego siatkarza. Nie ma dobrych wieści