Ciało Comamali wpadło do wody i gdyby nie ostre światło z latarek, nie udałoby się go odnaleźć. Ciało wyłowił z wody 45-letni wuj zawodnika, który wraz z poszkodowanym i jego 13-letnim bratem łowił kalmary na Cap des Pinar na Majorce. MVP igrzysk znów zaskoczył. Odmówił Polakom, teraz może zawiesić karierę Nie żyje Guillem Comamala Do zdarzenia doszło w piątek, 23 sierpnia, około 21:20 miejscowego czasu. Jacht La Luna z pełną prędkością uderzył w łódź rybacką i staranował, a potem wrzucił do wody Guillema Comamalę, 20-letniego siatkarza plażowego. "Jacht płynął na pełnych obrotach, my krzyczeliśmy jak szaleni. W ogóle się nie zatrzymywał" - opowiadał po wszystkim wuj Comamali. Siatkarz zginął na miejscu. Sprawę bada już miejscowa policja, która w Porto Cristo sprawdzała kadłub La Luny. Jak na razie nie wiadomo, kto w feralny wieczór był na jachcie i dlaczego się nie zatrzymał. Według jego kapitana nie było możliwości, by nie zorientować się, że doszło do uderzenia łodzi rybackiej, nawet jeśli była ona bardzo mała. Cios dla polskiej siatkówki, przykre rozczarowanie. "Spodziewałem się więcej" Guillem Comamala żegnany przez swój klub Najszczersze kondolencje rodzinie i bliskim Comamali złożył klub, w którym na co dzień grał 20-letni siatkarz, Club Volei Manacor. "Uważano go za obiecującego zawodnika w siatkówce, jednak priorytety skłoniły go do podjęcia studiów. Wyróżniał się zaangażowaniem, talentem i pasją we wszystkim, co robił" - pisali o zmarłym przedstawiciele drużyny.