Rzeszowianie we wtorek rozbili na wyjeździe SVG Luneburg i są o krok od zdobycia pierwszego w historii klubu Pucharu CEV. W PlusLidze musieli jednak zacząć oglądać się za siebie. Bogdanka LUK Lublin zbliżyła się do nich na dwa punkty. Na razie jednak Asseco Resovia odpiera atak. Radomianie przyjechali do Rzeszowa bez Wiktora Rajsnera, który skręcił staw skokowy w poprzedniej kolejce. A że do tego drużynę przed meczem opuścił Michał Ostrowski - pojechał do żony, która urodziła ich synka - trener Czarnych Waldo Kantor został z dwoma środkowymi, bez pola manewru na tej pozycji. Z kolei szkoleniowiec gospodarzy Giampaolo Medei dał odpocząć dwóm ważnym zawodnikom: Karolowi Kłosowi i Pawłowi Zatorskiemu. Mimo to Asseco Resovia rozpoczęła bardzo dobrze. Asem serwisowym popisał się Stephen Boyer, rzeszowianie zablokowali atak Rafała Buszka, i prowadzili 7:3. Kantor przerwał grę, ale również Torey Defalco szybko wstrzelił się w boisko zagrywką - przewaga wzrosła do sześciu punktów. Po drugiej stronie rywalom próbował przeciwstawić się Nikola Meljanac, ale jego pięć punktów to było za mało. Gospodarze łącznie trzy "oczka" zdobyli zagrywką i bardzo szybko wygrali 25:18. Błysk najwyższego siatkarza PlusLigi. Skra wciąż liczy się w walce o play-off Torey Defalco zaskakuje zagrywką. Czarni Radom nie dali rady Pierwsze akcje drugiej partii były bardziej wyrównane niż pierwszy set. Ale po autowym ataku Mateusza Kufki było 7:3 dla gospodarzy i Kantor w tym samym momencie, co w poprzedniej partii, poprosił o przerwę. Po niej Asseco Resovia wygrała trzy kolejne akcje, w ofensywie zaciął się Meljanac. Po chwili zresztą Serb został zmieniony. Tyle że nic nie zmieniło się na boisku. Radomianom nie wychodziło niemal nic, a gospodarze korzystali z okazji - jak Klemen Cebulj, który popisał się efektownym atakiem z tzw. szóstej strefy. Po kolejnym błędzie Czarnych Resovia prowadziła już 15:5. Po dwóch zagrywkach Defalco licznik w hali pokazał prędkość aż 130 km/h. Gospodarze wyprowadzali kolejne ciosy, a rywale leżeli na deskach. Dopiero w końcówce nieco podreperowali wynik, ale rzeszowianie i tak wygrali 25:15. Na trzecią partię Czarni zmienili szóstkę. Pojawili się w niej 21-letni atakujący Bartosz Gomułka oraz przyjmujący Brodie Hofer. Takie zestawienie na początku seta trzymało się blisko rywali. Gospodarze odskoczyli na dwa punkty dopiero przy stanie 10:8, kiedy Mordyl zablokował atak Konrada Formeli. W obronie Resovii pomagał Fabian Drzyzga, jego zespół prowadził 13:10. W drugiej części seta przewaga rzeszowskich siatkarzy wzrosła i spokojnie utrzymali ją do końca spotkania. Zakończył je Boyer, który w ostatniej akcji popisał się asem serwisowym. Resovia wygrała trzecią partię 25:19, MVP spotkania został wybrany Mordyl. Porażka zmniejsza szanse na utrzymanie Czarnych. Nadzieje odżyły po zwycięstwie nad beniaminkiem z Częstochowy, ale na cztery kolejki przed końcem nadal tracą cztery punkty do Cuprum Lubin. Asseco Resovia: Boyer, Kochanowski, Defalco, Drzyzga, Mordyl, Cebulj - Potera (libero) oraz Bucki, Kozub, Wróbel Enea Czarni: Meljanas, Kufka, Formela, Todorović, Smoliński, Buszek - Nowowsiak (libero) oraz Gniecki, Gomułka, Hofer Reprezentant Argentyny zagra w PlusLidze? Gigant szykuje zaskakujący ruch