Początek spotkania należał do gospodarzy. Wygrali trzy pierwsze akcje, szybko punkt blokiem zdobył środkowy Mateusz Siwicki. Od niezbyt dokładnych wystaw spotkanie rozpoczął Vuk Todorović, rozgrywający gości. Miał problemy z odpowiednim zgraniem się zwłaszcza z przyjmującym Mathijsem Desmetem, który wrócił do pierwszej szóstki Cuprum Stilonu Gorzów Wielkopolski. A przecież kłopotów z rozegraniem można było spodziewać się raczej po drużynie z Będzina. W końcu na co najmniej kilka tygodni z powodu problemów zdrowotnych straciła Grzegorza Pająka, doświadczonego rozgrywającego i kapitana drużyny. Zastępował go 19-letni Mateusz Szpernalowski, w rezerwie był tylko o rok młodszy Igor Kyrcz. Gościom w połowie seta udał się wyrównać. Prowadzenie objęli przy stanie 16:15, kiedy kontratak wykończył Kamil Kwasowski. W obronie świetnie spisywał się 19-letni libero Cuprum Stilonu Maksymilian Granieczny, po chwili przewaga gości wzrosła. Nie na długo jednak, a siatkarzy mogła nieco wybić z rytmu długa przerwa na challenge, kiedy sędziowie analizowali sytuację po ataku Chizoby Nevesa. Punkt przyznali gospodarzom, ale to goście mogli cieszyć się z wygranej w tym secie 25:23 - pomógł im m.in. blok w wykonaniu Jakuba Strulaka. Wielki talent polskiej siatkówki miał problem. Klub oficjalnie ogłasza, co dalej PlusLiga. Cuprum Stilon Gorzów Wielkopolski bezlitosny dla MKS-u Będzin Początek drugiej partii był podobny do pierwszej. Znów gospodarze szybko odskoczyli na trzy punkty, a trener Cuprum Stilonu Andrzej Kowal poprosił o przerwę. I jego zespół ponownie dość sprawnie odrobił straty, obejmując prowadzenie 10:9, kiedy efektownym pojedynczym blokiem popisał się środkowy Marcin Kania. As serwisowy Desmeta wkrótce zagwarantował gorzowianom bezpieczniejszą przewagę. Co prawda główna ofensywna siła zespołu, czyli Chizoba, grał nierówno, ale Cuprum Stilon prowadzenia w tym secie już nie oddał. Wygraną 25:22 przypieczętował atak środkowego Seweryna Lipińskiego. Cuprum Stilon na początku sezonu był jedną z rewelacji PlusLigi, ale im dłużej trwają rozgrywki, tym mocniej zadomowił się w dolnej części tabeli. Siatkarzy z Gorzowa Wielkopolskiego wciąż stać jednak na przebłyski dobrej gry, w poprzedniej kolejce postawili się ZAKS-ie Kędzierzyn-Koźle, urywając faworytom seta. W trzecim secie piątkowego spotkania mierzyli się z przemeblowanym składem przeciwnika, który przeprowadził aż trzy zmiany - w tym atakującego, którym w tej partii był Patryk Szwaradzki. Tym razem jednak to przyjezdni od początku prowadzili, uciekając rywalom na cztery punkty. W ataku Chizobę udanie wspomagał Kwasowski, Desmet radził zaś sobie z przyjęciem zagrywki - rywale wyraźnie omijali serwisem dobrze dysponowanego Graniecznego. Przewaga Cuprum Stilonu długo się utrzymywała, ale w końcówce pojawiły się nerwy. Przy stanie 22:21 Kowal wykorzystał drugą przerwę, problemy w ataku miał Chizoba. I po zagraniu Brandona Koppersa gospodarze doprowadzili do remisu 24:24. Mecz zakończyła długa i nerwowa gra na przewagi, w której 32:30 wygrali przyjezdni. Gorzowianie dzięki kompletowi punktów przesuwają się na 11. miejsce w tabeli PlusLigi, mają cztery punkty straty do czołowej ósemki, która otwiera drogę do strefy play-off. MKS, który legitymuje się najdłuższą serią porażek w lidze, pozostaje na przedostatnim miejscu. To dławi polską siatkówkę od lat. Legenda grzmi. "Olbrzymi błąd"