Losowanie odbyło się w piątek w Moskwie. Australijski szkoleniowiec najlepiej zna drużynę niemiecką, z którą zdobył trzy tytuły mistrza kraju, a w 2015 roku doprowadził do brązowego medalu LM. - Tych powiązań między naszymi klubami jest zresztą mnóstwo. Dla mnie to będzie sentymentalna podróż, bo Berlin to w moim życiu szczególne miejsce. Mieszkałem tam i pracowałem pięć lat, tam urodził się mój syn - powiedział Lebedew. Podkreślił, że Recycling to mocna ekipa, ale nie ma się co jej bać. Od tego sezonu zespół prowadzi Luke Reynolds, który poprzednio był asystentem Australijczyka w Jastrzębiu-Zdroju. W berlińskiej drużynie grał w przeszłości przyjmujący kubański Jastrzębskiego Węgla Salvador Hidalgo Oliva. - 10 minut po losowaniu przeczytałem na Twitterze wpis, że Mark Lebedew wraca do domu, potem dostałem mnóstwo wiadomości z Berlina - śmiał się trener. Zaznaczył, że najmocniejszym rywalem w grupie będzie Zenit. - To będzie moja piąta konfrontacja z zespołem z Kazania. Kiedy byłem w sztabie Jastrzębskiego Węgla pokonaliśmy u siebie w Lidze Mistrzów tego rywala 3:2 grając na zaadaptowanym dla siatkówki lodowisku. Na pewno czekają nas ekscytujące pojedynki - przypomniał Lebedew. Polską ekipę prowadził wtedy Roberto Santilli, rywale grali pod szyldem Dynamo TatTransGaz Kazań, wygrali we własnej fali pierwszy mecz fazy play off 3:0 i awansowali dalej. W tamtych spotkaniach w barwach Jastrzębskiego grał Igor Yudin teraz zawodnik Zenita. - Najmniej wiemy o Francuzach i to... może być niebezpieczne. Dlatego teraz będziemy się temu rywalowi bacznie przyglądać. Ogólnie uważam, że losowanie nie było złe, na pewno lepsze niż w przypadku Skry Bełchatów. Mamy szansę, by wyjść z grupy, jednak warunkiem jest gra na naprawdę najwyższym poziomie - zakończył Mark Lebedew. Piotr Girczys