W piątkowym meczu grupowym z Rosjanami (0:3), którego stawkę był awans do półfinału z pierwszego miejsca, trener USA John Speraw oszczędzał kilku czołowych zawodników, by ci byli w pełni sił na półfinałową konfrontację. Jak się później okazało, zawodnicy ze Stanów Zjednoczonych - plasując się na drugiej pozycji w tabeli - trafili w fazie pucharowej na gospodarzy, którzy na koniec zmagań w grupie A w piątkowy wieczór nie stracili seta w pojedynku z Serbią. Po przegraniu dwóch pierwszych setów w półfinale wydawało się, że taktyka szkoleniowca z USA nie sprawdziła się. Jego podopieczni nie stracili jednak wiary w siebie i doprowadzili do tie-breaka. W nim znów najpierw odskoczyli Francuzi, ale ekipa gości nie zamierzała się szybko poddać. Obroniła jeszcze pierwszą piłkę meczową, ale przy kolejnej spasowała. Niekwestionowanym liderem "Trójkolorowych" był tego dnia Stephen Boyer, zdobywca 31 punktów. Zostawił daleko w tyle charyzmatycznego kolegę z zespołu Earvina Ngapetha - 12 pkt. Po stronie przeciwników 23 zanotował Matthew Anderson, a o trzy mniej Taylor Sander. Francuzi wygrali w ubiegłym roku ostatnią edycję Ligi Światowej, poprzedniczki LN. Amerykanie 12 miesięcy temu zajęli czwarte miejsce we wspomnianych rozgrywkach, ale wówczas zespoły te nie trafiły na siebie w półfinale. Teraz obie ekipy czekają na wyłonienie swoich niedzielnych przeciwników. Rozstrzygnięcia zapadną po zakończeniu spotkania Rosjan z Brazylijczykami. Do Final Six zakwalifikowali się Polacy, którzy przegrali oba mecze w grupie B i stracili szanse na awans do półfinału.