Po spotkaniu, standardowo w strefie wywiadów, grupa dziennikarzy, tym razem dużo większa niż zazwyczaj po meczach Plus Ligi, czekała na największą gwiazdę tego meczu, wybraną do roli MVP spotkania - Wilfredo Leona. Powód oczywisty, chęć zadania choćby kilku pytań reprezentantowi Polski. Leon najpierw udał się na wywiad do stacji transmitującej wydarzenie, a potem szybko przemknął do szatni, asekurowany przez jednego z przedstawicieli Perugii, aby nie udzielać już wywiadów. Dziennikarze cierpliwe czekali na Leona, ale wtedy z szatni wyszedł Vital Heynen i oświadczył, że rozmowy z Leonem już nie będzie, ponieważ limit na jego aktywności medialne tego dnia został właśnie wyczerpany. Zdziwienie dziennikarzy było spore i pewnie rozmowy z Leonem by już nie było, gdyby nie nasza interwencja. Interia przez kilka minut starała się przekonywać selekcjonera, że wyjście Loena do strefy wywiadów to może nie jego obowiązek, ale raczej powinność, tym bardziej, że Polak, będący gwiazdą naszej reprezentacji zbyt często w Polsce nie bywa. Zwłaszcza, że nie często zdarza się i pewnie nie zdarzy, że zagra jeszcze kiedyś przeciwko Vervie w Lidze Mistrzów i to w Warszawie. Heynen, moim zdaniem, powinien zrozumieć sytuację. Co więcej, jako selekcjoner powinien spojrzeć na sprawę w zdecydowanie szerszym kontekście, pojmując ogólnie dobro polskiej siatkówki. Zamiast tego wdał się w długą dyskusję. Jego postawy nie usprawiedliwia nawet fakt, że na co dzień jest klubowym trenerem Perugii. Takie zachowanie selekcjonera wobec dziennikarzy w Polsce, moim zdaniem, po prostu nie przystoi. Ostatecznie Heynen nie zgodził się na jakąkolwiek rozmowę Leona w drodze z szatni do autobusu. "Koniec, kropka, Leon ma zakaz". Zdziwienie nasze było tym większe, że kilka chwil potem okazało się, że Leonowi aż tak bardzo do wyjścia z hali się nie spieszy, bo na kilka dni zostaje w Polsce, zapewne w Warszawie, czyli na miejscu. Mimo odmowy Heynena, Interia, broniąc interesów całej grupy reporterów czekających na wywiad, nie dała jednak za wygraną i przez kilka kolejnych minut próbowała przekonywać innego ważnego przedstawiciela Perugii, aby Leon w strefie wywiadów jednak się zatrzymał. Po długich negocjacjach dostaliśmy zgodę na zadanie dwóch pytań. Skończyło się na trzech-czterech. Leon bez problemu porozmawiał, pewnie odpowiedziałby jeszcze na kilka innych pytań, ale przebierając nogami bardzo się spieszył, bo nie miał na to zgody klubowego trenera, a zarazem selekcjonera reprezentacji Polski. Zbigniew Czyż