Zdecydowanymi faworytami drugiego półfinału byli Rosjanie. W niezwykle zaciętym, trwającym 2,5 godziny meczu Serbowie sprawili jednak niespodziankę i to oni zagrają o złoty medal. Rosja o brąz zmierzy się z Polską. W pierwszym secie Rosjanie się pogubili i mieli poważne problemy w przyjęciu. Poza tym za bardzo skupili się na "przeszkadzaniu" liderowi serbskiej ekipy Ivanowi Miljkoviciowi. Jego zatrzymać się udało, ale dzięki temu wolną drogę miał Nikola Kovacević, który poprowadził zespół do zwycięstwa 25:23. To tylko zdenerwowało Rosjan. Do drugiego seta wyszli bardzo skoncentrowani i pokazali, że nie przez przypadek byli uważani za faworytów. Zwłaszcza blok funkcjonował bez zarzutu i nawet "puszczony" Miljković nie zdołał zrobić im szkody. Zdobył siedem punktów, ale Serbowie w całej partii mieli ich tylko 17. Później z minuty na minutę rozkręcał się Maksym Michajłow, a Miljković nie miał wsparcia w kolegach. To zadecydowało o triumfie Rosjan w trzecim secie. Nawet słabe przyjęcie potrafili potem zniwelować dobrze postawionym blokiem i zasłużenie wygrali 25:22. Bardzo wyrównana była czwarta partia. Serbowie nie odpuszczali. Walka punkt za punkt trwała do stanu 18:18. Ciężar gry wziął na siebie kapitan "Sbornej" Taras Chtiej i wyprowadził drużynę na dwupunktowe prowadzenie. Trener Serbii Igor Kolaković poprosił o czas, dał swoim podopiecznym parę uwag i po chwili znowu był remis 22:22. Rozpoczęła się walka punkt za punkt, która trwała aż do stanu 31:31. Wówczas nie wytrzymali Rosjanie i dwie łatwe pomyłki kosztowały ich przegraną 31:33. Serbowie złapali wiatr w żagle i fenomenalnie zaprezentowali się w tie-breaku. Wychodziło im niemal wszystko, a Rosjanie momentami byli bezradni i przegrywali już 6:10. Zawodnicy "Sbornej" mozolnie odrabiali straty. As Muserskiego, później dobry blok i było już tylko 9:11. Zdenerwowani Serbowie zaczęli się mylić. To głównie ich błędy spowodowały, że po chwili był remis 13:13. W końcówce zimną krew zachowali... właśnie oni i nieoczekiwanie triumfowali 15:13. Po ostatniej akcji Rosjanie przekonywali sędziego, że piłka zanim wyszła po ich ataku w aut, dotknęła serbskiego bloku. Arbiter był jednak nieugięty i nie zmienił decyzji. W niedzielę w wiedeńskiej Stadthalle odbędzie się najpierw o godz. 15.00 mecz o trzecie miejsce między Polakami a Rosjanami, a trzy godziny później Serbowie spotkają się z Włochami w finale. Ivan Miljković (kapitan Serbów): - Rosjanie zagrali naprawdę znakomite spotkanie i mieli możliwość wygrania tego meczu, nie zrobili tego, a my to wykorzystaliśmy. Gratuluję moim kolegom z boiska, bo nie mamy takich parametrów fizycznych jak nasi rywale - nie jesteśmy tak wysocy, skoczni i silni, ale mamy za to ogromną wolę walki i stworzyliśmy grupę, która potrafiła zwyciężyć w półfinale. W tej chwili nie myślę o meczu z Włochami, bo w głowie mam nasz triumf nad Rosjanami. Jeśli tylko nadarzy się okazja, by sięgnąć po złoto, na pewno to zrobimy, ale jeśli nie, to wyjdziemy, pogratulujemy przeciwnikom tytułu i też będziemy szczęśliwi. Miljkovic o błędzie sędziego w ostatniej akcji: - Tak długo, jak arbitrzy nie będą mogli oglądać powtórek, nie będę się o nich wypowiadał. Dla mnie w tej chwili najważniejszą osobą w meczu jest sędzia i jego decyzje się dla mnie liczą. Igor Kolaković (trener Serbów): - Zagraliśmy wspaniałe spotkanie. Czwarty i piąty set zadecydował o naszej wygranej i z tego ogromnie się cieszę. Potrafiliśmy zachować koncentrację. Nie zostało zbyt wiele czasu na to, by przygotować się do spotkania finałowego z Włochami. Czeka mnie na pewno długa noc. Półfinał: Serbia - Rosja 3:2 (25:23, 17:25, 22:25, 33:31, 15:13) Serbia: Nikola Kovacević, Vlado Petković, Dragan Stanković, Milosz Nikić, Ivan Miljković, Marko Podrascani i Nikola Rosić (libero) oraz Milos Terzić, Mihajlo Mitić, Milan Rasić, Uros Kovacević. Rosja: Nikołaj Apałikow, Taras Chtiej, Siergiej Grankin, Denis Birjukow, Maksym Michajłow, Aleksander Wołkow i Aleksander Sokołow (libero) oraz Maksym Żigałow, Dmitrij Muserski, Jewgienij Siwożelez, Aleksander Butko, Dmitrij Ilinych.