Włosi są uważani za jednych z największych faworytów turnieju. Dysponują też drużyną znacznie młodszą niż Brazylia, oparta na wiekowych zawodnikach. I tym razem doświadczenie przegrało z młodością, a Włosi po pierwszym meczu grupy B mogą pochwalić się kompletem punktów. Już pierwszy set spotkania dostarczył sporo emocji. Od początku prowadzili Brazylijczycy. Świetną partię rozgrywał atakujący Darlan Souza. W tym meczu był jedynym nominalnym atakującym drużyny, bo z gry z powodu problemów ze zdrowiem wypadł jego starszy brat Alan. W pierwszym secie Darlan zdobył aż siedem punktów. Włosi mieli problemy z przyjęciem, gonili rywali, aż dopadli ich przy wyniku 19:19. Zadziałał wówczas włoski blok. I w końcówce to mistrzowie świata okazali się lepsi, wygrywając 25:23. A drugą partię to Włosi rozpoczęli od mocnego uderzenia. Błyskawicznie objęli prowadzenie 5:1, a trener rywali Bernardo Rezende poprosił o przerwę. Doświadczony szkoleniowiec objął kadrę przed tym sezonem i miał za zadanie odbudować drużynę po nieudanym poprzednim roku, gdy po raz pierwszy od kilku dekad Brazylijczycy nie zdołali zdobyć mistrzostwa Ameryki Południowej. Niespodziewana przerwa w meczu siatkarzy. Kuriozalny powód, sędzia musiał interweniować Brazylia doprowadziła do remisu przy stanie 12:12. Znów błysnął Darlan, który popisał się asem serwisowym. Na boisku było coraz więcej dyskusji, ale wkrótce znów pokaźną przewagę mieli Włosi. Kiedy Alessandro Michieletto umiejętnie obił brazylijski blok, jego zespół prowadził już 17:13. "Canarinhos" było jednak stać na efektowne akcje i w końcówce dopadli rywali. Kluczem okazały się świetne obrony Brazylijczyków, dzięki którym obronili piłki setowe. Włosi popełnili serię błędów i to Brazylia miała szansę na wygranie partii. Zmarnowała ją, po chwili podwójny włoski blok zatrzymał Lucasa Saatkampa. W kolejnej akcji w trudnej sytuacji poradził sobie Michieletto i mistrzowie świata wygrali 27:25. Brazylia rozbiła Włochów w trzecim secie. Na więcej nie było jej stać Przegrana 0:3 stawiałaby Brazylię pod ścianą już po pierwszym meczu w grupie B - zwłaszcza że ich kolejnym przeciwnikiem będzie reprezentacja Polski. I nadal napędzana przez Darlana drużyna trzecią partię rozpoczęła od prowadzenia 5:2. Z czasem przewaga wzrosła do pięciu punktów, kiedy punkt zagrywką zdobył Ricardo Lucarelli. Trener Włochów Ferdinando De Giorgi zdecydował się nawet na zmianę rozgrywającego, na boisku pojawił się Riccardo Sbertoli. Brazylijczycy zaczęli jednak punktować nawet blokiem, który nie był dotąd w tym meczu ich mocnym atutem. Ostatecznie wygrali bardzo pewnie, 25:18. W czwartym secie pierwsi na dwa punkty uciekli Włosi, wygrywając 10:8. Prowadzenie jeszcze podwyższył włoski blok. Brazylijczycy walczyli z dużym zaangażowaniem, Yoandy Leal skakał przez bandy wokół boiska. I "Canarinhos" znów byli tylko dwa punkty za rywalami. Mogli jeszcze zmniejszyć straty, ale Darlan w kapitalnej sytuacji huknął z prawego skrzydła w aut. Po chwili Włosi cieszyli się ze zwycięstwa 25:21. To otwiera mistrzom świata drogę do ćwierćfinału. W drugim meczu grupy B reprezentacja Polski zmierzy się z Egiptem, najniżej notowaną drużyną grupy B. I to właśnie "Biało-Czerwoni" będą kolejnym rywalem Brazylii - ale dopiero 31 lipca. Włochy - Brazylia 3:1 (25:23, 27:25, 18:25, 25:21) Włochy: Romano, Galassi, Michieletto, Giannello, Russo, Lavia - Balaso (libero) oraz Sbertoli, Porro, Bottolo Brazylia: Darlan, Lucas, Lucarelli, Bruno, Flavio, Leal - Thales (libero) oraz Fernando, Honorato, Bergmann