Na pytanie czy jest pan przesądny, zawodnicy się uśmiechali. Jedni nie chcieli w ogóle odpowiadać, drudzy przyznawali się, ale nie zdradzali wszystkiego. Najmniej do ukrycia ma środkowy polskiej reprezentacji Pliński. Każdego dnia na halę przyjeżdża coraz bardziej zarośnięty. - To prawda, wierzę w takie rzeczy. Dużo tego u mnie, ale i nie zmienię tego. Nie chciałbym o tym mówić, ale na przykład nie golę się w trakcie turnieju. Jak wracam z meczu i na niego jadę wykonuję zawsze te same czynności. W moim pokoju dzieje się ciągle to samo - przyznał Pliński. Piotrowi Gackowi szczęście przynosi obrączka. - Nie noszę jej na meczach, ale zawsze leży w pokoju. Odkąd ją mam zawsze mogę liczyć na udany występ - powiedział. Libero "Biało-czerwonych" ma także ściśle ustalony harmonogram czynności, które zawsze wykonuje. - Mam rytuał, który mi zawsze towarzyszy przed i po meczu, ale nie mogę go zdradzić. Chodzi o konkretne rzeczy jakie robię w określonym czasie. Staram się powtarzać to tak samo i nie zmieniać niczego. To nie jest coś wymyślonego, żadne modlitwy do Allaha, czy coś takiego, ale to jest coś, co przyzwyczaiło mój organizm do dobrego funkcjonowania i tak się staram zachowywać - dodał. Jarosz z kolei odkąd są w Izmirze, słucha ciągle tych samych piosenek. - Nie wierzę, że jak czarny kot przebiegnie przez ulicę, to źle to się może skończyć. Z drugiej strony jak jest jakaś dobra passa to staram się te wszystkie rzeczy, które robię od początku, powielać - przyznał. Polscy siatkarze mają teraz znakomitą passę - siedemnaście zwycięstw z rzędu, w tym sześć ostatnich w mistrzostwach Europy. - Dlatego staramy się w ten sam sposób przeprowadzać rozgrzewki. Nic nie zmieniać, nawet w porannych treningach - powiedział. - Jak jedziemy na mecz to zawsze słucham muzyki. Od początku turnieju zaczynam od tej samej piosenki. Póki co cały czas się tego trzymam. Nie zdradzę jednak wykonawcy. Zanim dojedziemy na halę jest ich zawsze kilka. To muzyka popularna. Nic szczególnego - dodał Jarosz. Marcel Gromadowski jak był młody miał maskotki, które przynosiły mu szczęście. - Teraz tak często się przeprowadzam, że jest to gdzieś schowane. Rytuałów żadnych nie mam, ale zawsze przed meczem słucham muzyki - ciężkiego rocka i wypijam obowiązkowo kawę. Bartosz Kurek wierzy natomiast w pracę jaką wykonali w ciągu ostatnich czterech miesięcy. - Była ciężka i jesteśmy dobrze przygotowani, dlatego mamy podstawy ku temu, by myśleć, że wywalczymy tutaj medal. Wtedy nie trzeba liczyć na szczęście - zaznaczył. W sobotę polscy siatkarze powalczą o finał mistrzostw Europy. Mecz z Bułgarami rozpocznie się o godz. 16.30 czasu polskiego. Trzy godziny później, w drugim półfinale, spotkają się Rosjanie i Francuzi. Walkę o medale zaplanowano na niedzielę.