Pierwsze spotkanie na Śląsku zakończyło się zwycięstwem gospodarzy 3:2. O wszystkim zadecydował tzw. złoty set, który Jastrzębski Węgiel rozstrzygnął na swoją korzyść 17:15. - O tym wtorkowym meczu chyba ktoś napisze pracę magisterską. W życiu czegoś takiego nie widziałem. Jesteśmy, jak się okazuje, nieobliczalnym zespołem. Nikt chyba na nas w tej edycji Ligi Mistrzów nie stawiał. Tymczasem wygraliśmy najpierw grupę, a teraz doszliśmy do turnieju finałowego w niezwykłych okolicznościach. Zrobiliśmy rzecz niesamowitą - powiedział Rusek. Słoweński siatkarz Mitja Gasparini podkreślił, że jego koledzy przez dwa pierwsze sety nie wiedzieli, co się z nimi dzieje. - Potem przegraliśmy i trzeciego. Receptą było zapomnienie o tym przed złotym setem. Bo on jest jakby nowym meczem, granym od zera do 15. Udało się nam to. Ta nowinka regulaminowa okazała się naszym sprzymierzeńcem, chociaż nie uważam takiego sposobu rozstrzygania rywalizacji za dobry. Nam posłużył. Myślę, że nie powiedzieliśmy jeszcze w Lidze Mistrzów ostatniego słowa - zaznaczył.