Fabian Drzyzga przez lata odnosił sukcesy z reprezentacją Polski, z którą dwukrotnie wywalczył mistrzostwo świata (w 2014 i 2018 roku) oraz sięgnął po trzy brązowe medale mistrzostw Europy. Odkąd stery kadry narodowej objął Nikola Grbić, rozgrywający nie otrzymuje już powołań, przez co koncentruje się na karierze klubowej. A w tej przed rokiem doszło do kolejnego zwrotu. Utytułowany siatkarz po czterech sezonach rozegranych dla Asseco Resovii Rzeszów, do której zresztą w 2020 roku wrócił po kilkuletniej przerwie, zdecydował się na ponowny wyjazd z Polski. Rozgrywający, który w przeszłości grał w Grecji i Rosji, podpisał kontrakt z Fenerbahce Medicana Stambuł, w debiutanckim sezonie sięgając po Puchar Turcji i brąz mistrzostw kraju. W ostatnich miesiącach spekulowano, że być może kampania 2024/2025 będzie pierwszą i ostatnią w wykonaniu Drzyzgi w barwach Fenerbahce, który miał być kuszony ofertami z innych klubów. Ostatecznie siatkarz ogłosił, że nigdzie się nie wybiera, chociaż nie może liczyć na wysokie zarobki. Fabian Drzyzga dostał propozycję z Rosji. Siatkarz o "ofercie życia" Teraz 35-letni siatkarz zdradził nieco więcej szczegółów na temat ofert, jakie otrzymywał w ostatnim czasie. W rozmowie z TVP Sport zapytany o to, na ile realny był jego transfer do PSG Stali Nysa, odpowiedział wprost. "90 procent z tego, co mówiono, było prawdą. Kłamstwem było to, że podpisałem kontrakt w Polsce, choć rozmowy z klubami się toczyły - z Nysą również. W naszym światku trudno takie rzeczy ukryć" - wyznał. Jak dodał, miał ofertę nie tylko z Nysy, ale również z Indykpolu AZS-u Olsztyn. Po Drzyzgę zgłaszały się także zagraniczne kluby, w tym rosyjski Zenit Petersburg. "Jestem w takim okresie swojej kariery, że wszystkie oferty rozważam. Ten kierunek nie jest popularny i miło odbierany z bardzo oczywistych względów. Jeśli jednak spojrzymy wyłącznie na siatkówkę, to nadal grają tam różni zawodnicy i to czasem najlepsi na świecie - Amerykanie czy Serbowie" - powiedział. Rosjanie przedstawili Drzyzdze lukratywne warunki finansowe. Siatkarz sam przyznał, że była to "oferta życia". Mimo to wziął pod uwagę różne aspekty, w tym zapewne fakt, że po rozpoczęciu zbrojnej inwazji na Ukrainie rosyjskie kluby znalazły się "na cenzurowanym" i zdecydował, że zostanie w Turcji. "Nie wiem, jak to się wszystko potoczy w przyszłości. Z tego, co się słyszy, rosyjska federacja i rosyjskie kluby w najbliższym czasie mogą wrócić do łask CEV i FIVB. Wtedy pewnie już trochę inaczej będzie się na to patrzeć" - stwierdził.