Projekt Siatkarskich Ośrodków Szkolnych powstał nieco ponad rok temu przy współudziale Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Niemal całość programu jest finansowana głównie z budżetu państwa przy wsparciu samorządów lokalnych, które zdecydowały się, aby taki ośrodek funkcjonował w ich mieście czy powiecie. - Samorządy zapewniają przede wszystkim infrastrukturę, a więc hale sportowe, których najczęściej są właścicielami. Związek z kolei dał pomysł, wiedzę i wartość intelektualną. Możemy się tym pochwalić, bo cały ten projekt jest wyłącznie polski, wymyślili go polscy trenerzy i nauczyciele - powiedział szef projektu S.O.S. Waldemar Wspaniały. W pierwszym, debiutanckim roku w programie udział wzięło trzy tysiące chłopców i dziewcząt, trenowanych przez grupę ponad 200 nauczycieli i trenerów. - W ubiegłym roku nie mieliśmy zbyt wiele czasu na wdrożenie tego pomysłu. Umowa z ministerstwem została podpisana pod koniec lipca, a pozostał nam miesiąc na dokonanie naboru i cztery miesiące na ogłoszenie przetargu. Sprzęt sportowy musiał być dostarczony do końca roku. Mogę jednak powiedzieć, że całe przedsięwzięcie udało nam się zrealizować w 90 procentach - wyjaśnił Wspaniały. Były selekcjoner reprezentacji siatkarzy podkreślił, że główną ideą tego projektu jest usystematyzowanie szkolenia. Jak dodał, takie rozwiązania powinny być wdrażane również w innych dyscyplinach sportowych. - Do tej pory szkolenie młodzieży odbywało się często na zasadzie przypadku, każdy miał swój pomysł. Dziś naszym projektem jest zainteresowanie ze strony koszykówki czy piłki ręcznej. Ale oczywiście, aby taki program mógł wejść w życie, niezbędne są środki finansowe. My możemy się już pochwalić trzema nagrodami, a sam projekt jest już dość dobrze znany w Europie. Niedługo zostanie zaprezentowany na kongresie Europejskiej Federacji Siatkówki - zaznaczył Wspaniały. W rozpoczętym roku szkolnym w projekcie S.O.S. weźmie udział osiem kolejnych szkół - łącznie będzie ich 136, w których rzemiosła siatkarskiego uczyć się będzie blisko 4300 uczniów. Nad szkoleniem będzie czuwać 300 nauczycieli, trenerów i instruktorów. Jedną z nowych placówek jest Gimnazjum im. Piotra Skargi w Szamotułach. Wielkopolskie miasto nie ma wprawdzie drużyny na wysokim poziomie ligowym, ale znane jest z organizacji m.in. meczu o Superpuchar Polski kobiet i turnieju Szamotuły Cup. Od 18 lat funkcjonuje też Uczniowski Klub Sportowy Szamotulanin. - Nasz klub jest beneficjentem tego programu, w którym da się wyczuć naprawdę dobry klimat. Nie zaczynamy więc od zera, bo już od 18 lat rzetelną pracą staramy się wypromować nasze miasto. Nasz zarząd kipi dziś energią, a do tego mamy duży potencjał - 23 dziewczyny to chyba ewenement w skali kraju pod względem frekwencji - przyznał trener szamotulskiego klubu Piotr Galus. Ośrodki powstają zarówno w dużych jak i bardzo małych miastach. Niektóre szkoły mają spore tradycje siatkarskie, inne zaczynają praktycznie od początku. - Mam w swoim regionie kilka takich małych ośrodków, gdzie jest ogromne zaangażowanie władz samorządowych - często są one oczkiem w głowie burmistrza. Ta współpraca układa się bardzo fajnie, ale nie ma tutaj reguły. Najważniejsze jest w tym wszystkim unifikacja - żebyśmy wszędzie uczyli tak samo. Tak by ci przyszli zawodnicy pewne rzeczy wykonywali tak samo - zaznaczył jeden z koordynatorów regionalnych Grzegorz Wagner. Jak dodał, w tym roku zdecydowanie większy nacisk położono na selekcję przy naborze. Wagner przyznał, że odczuwalny jest jednak niż demograficzny. - Dość mocno pracujemy nad kryteriami doboru dzieciaków do klas. Być może uda nam się w przyszłości robić badania genetyczne. Niestety mamy niż demograficzny, a to też się przekłada na selekcję. Potrzeba kilka lat, aby ci dzisiejsi uczniowie, którzy są teraz w gimnazjach, skończyli licea. Myślę, że wówczas to odczujemy szczególnie po populacji siatkarek, których nam teraz brakuje - stwierdził. Wagner, były reprezentant Polski szkoleniowiec ligowych drużyn, wskazał, że "owocem" projektu nie będzie tylko nowe pokolenie siatkarzy, ale również liczna rzesza wykształconych trenerów i nauczycieli. - Wydaliśmy sześć książek poświęconych szkoleniu, liczne broszury, nakręciliśmy materiały wideo. Organizujemy kursokonferencje, szkolenia, a na naszej stronie internetowej co tydzień dołączane są kolejne materiały. Najważniejszą cechą tych nauczycieli, szczególnie młodych, jest to, że chcą się uczyć. Są otwarci na wiedzę i mają świadomość swoich braków. Jakość materiałów, jakie przekazaliśmy, jakość sprzętu, jaki dotarł do szkół wymaga na nauczycielach czy trenerach samokształcenie - ocenił Wagner. Jak wyjaśnił Wspaniały S.O.S. nie są żadną konkurencją dla Szkół Mistrzostwa Sportowego, które funkcjonują przy PZPS-ie. - SMS-y mamy tylko dwa, męski w Spale, żeński w Sosnowcu oraz plażówkę w Łodzi. My marzymy, aby te perełki, diamenty z Siatkarskich Ośrodków Szkolnych trafiały do SMS-ów. Czy tak będzie, czas - pokaże - ocenił. Sam projekt przewidziany został na lata 2012-2015, ale Wspaniały przyznał, że najlepiej byłoby, gdyby funkcjonował on na zawsze. - Najważniejsze, żeby nie zabrakło cierpliwości, bo już po roku znaleźliśmy pierwsze talenty. Mamy dziewczynę - 196 cm wzrostu, a nie skończyła jeszcze 13 lat i już potrafi nieźle grać. Nasza w tym głowa, by jej nie stracić. Są chłopcy w wieku 14-15 lat, którzy skaczą 350 cm - to w naszej lidze, jest zaledwie kilku zawodników, którzy osiągają taki pułap - podsumował Wspaniały.