W pierwszej kolejce igrzysk olimpijskich obie drużyny zdobyły punkty, ale tylko Słoweńcy mogli cieszyć się ze zwycięstwa. Po czterech setach pokonali Kanadę i objęli prowadzenie w grupie A. Serbowie sprawili zaskakująco duże problemy Francuzom, ale ostatecznie urwali rywalom tylko punkt i przegrali 2:3. W pierwszym secie bałkańskiej rywalizacji także więcej powodów do radości mieli Słoweńcy. To oni jako pierwsi wypracowali sobie większą, trzypunktową przewagę. Co prawda Serbowie starali się odrabiać straty i zbliżyli się do rywali na punkt, ale zapas punktowy Słowenii znów powiększył as serwisowy, którym popisał się Toncek Stern. Atakujący w pierwszym meczu zwichnął palec wskazujący lewej ręki, ale może grać, choć na jego dłoni znajduje się specjalny opatrunek. Po zagraniu Sterna Słowenia prowadziła 20:17. W tym secie wygranej już nie oddała, wynik 25:21 przypieczętował efektowny atak z lewego skrzydła w wykonaniu Tine Urnauta. Nowe wieści o kontuzji Fornala. Wrócił na trening, ale wątpliwości nie rozwiał Słoweńscy weterani pokazali klasę. Toncek Stern nadal błyszczy Słoweńcy w tym roku dopiero debiutują na igrzyskach olimpijskich. Serbowie mają na koncie większe sukcesy, ze złotem z 2000 r. z Sydney na czele, ale w najważniejszym sportowym turnieju nie było ich od 2012 roku. Wszystko przez ciasne sito kwalifikacji, w poprzednich latach wyjątkowo trudne do przebrnięcia dla zespołów z Europy. System zmienił się dopiero przed turniejem w Paryżu, z czego skwapliwie skorzystali siatkarze Igora Kolakovicia. Kwalifikację na igrzyska zawdzięczają odpowiednio wysokiej pozycji w rankingu FIVB. W drugiej partii wtorkowego spotkania przejęli inicjatywę. Wzmocnili zagrywkę, punkt zdobył nią między innymi Marko Podrascanin. I Serbowie prowadzili 10:6. Tyle że Słoweńcy błyskawicznie doskoczyli do rywali i wygrali trzy akcje z rzędu. Przełamanie przyszło w połowie seta przy kapitalnej serii zagrywek Alena Pajenka. Doprowadził Słowenię do wyniku 21:15. Znakomicie w ataku spisywał się Stern i Słoweńcy wyrwali seta Serbom, bo ich rywale po serii ciosów z pola serwisowego nie potrafili się już podnieść. Drużyna prowadzona przez Gheorghe Cretu wygrała 25:19. Po dwóch przegranych setach Kolaković zdecydował się na zmiany. Trzecią partię Serbowie rozpoczęli z nowym atakującym i rozgrywającym - Aleksandarem Atanasijeviciem i Vukiem Todoroviciem. I pierwsza część partii była wyrównana, Serbom w końcu udało się zatrzymać blokiem Sterna. Tyle że w drugiej części seta ponownie kontrolę nad przebiegiem gry przejęli Słoweńcy. Znów mieli trzy punkty przewagi, co pozwoliło im spokojnie wygrać trzecią partię 25:19. Słoweńcy pozostają na czele grupy A, są już pewni gry w ćwierćfinale. Serbowie będą szukać szansy na grę w ósemce w ostatnim meczu przeciwko Kanadzie. Do ćwierćfinału awansują liderzy i wiceliderzy grup, a także dwa najlepsze zespoły z trzecich miejsc. Słoweńców czeka jeszcze szlagier z Francją. Słowenia - Serbia 3:0 (25:21, 25:19, 25:19)