Pojedynek z obrońcą tytułu i głównym faworytem Final Four rozpoczął się wyśmienicie dla Asseco Resovii. Pierwszą partię rzeszowianie wygrali 25:22. W drugiej przegrali na przewagi 24:26. W trzeciej i czwartej odsłonie Zenit Kazań pokazał moc. - Zabrakło trochę argumentów, chłodnej głowy, ale z drugiej z strony z takim zespołem trzeba podejmować maksymalne ryzyko. Staraliśmy się, co często kończyło się błędami. Mam nadzieję, że w niedzielę zagramy spokojniej, a pewnie i przeciwnik będzie wybaczał więcej - stwierdził Bartosz Kurek, który w tym spotkaniu zdobył 16 punktów - najwięcej w zespole z Rzeszowa. - Przez moment mieliśmy kontrolę nad tym meczem, później jednak siła była po stronie Zenita. W czwartym secie też zagraliśmy fajną siatkówkę, toczyliśmy wyrównaną walkę. Na końcu przeważyły indywidualne dobre akcje rosyjskiego zespołu - podkreślił reprezentant Polski. Prym w zespole mistrza Rosji wiódł Kubańczyk z polski paszportem Wilfredo Leon (18 pkt). Kroku dotrzymywał mu reprezentant Rosji Maksim Michajłow (17 pkt). Czy Zenit był do "ugryzienia"? - Zagrali troszkę słabiej początek meczu, a to jest zespół, który do każdego meczu przystępuje w roli faworyta. I tak trzeba ich traktować. Mam nadzieję, że finał to będzie uczta dla kibiców i skończy się zwycięstwem lepszego zespołu po wyrównanej walce - skomentował Kurek. W niedzielę Asseco Resovię czeka walka o trzecie miejsce z Cucine Lube Civitanova. - Mamy jeszcze coś do wygrania na tym turnieju. Fajnie byłoby zakończyć zawody zwycięstwem i w ten sposób podziękować kibicom, że przyszli na halę. Jednego mogą być pewni, że nie poddaliśmy się. Myślę, że możemy schodzić z parkietu z podniesionymi głowami. Dumni z tego, co zrobiliśmy. Czegoś zabrakło, ale na pewno nie przestraszyliśmy się przeciwnika w szatni. Walczyliśmy do samego końca i myślę, że to też powinno nas podbudować - zaznaczył atakujący Asseco Resovii. Bartosz Kurek przez dwa sezony bronił barw Lube Banca i zagra przeciw swojemu byłemu klubowi. - Wolałbym, żeby mój były klub dotarł do finału i spłatał figla Zenitowi. Życzę im, żeby skończyli ten turniej na jak najwyższym stopniu podium. Mam stamtąd tylko miłe wspomnienia. Mecz z Trentino na pewno byłby też fajnym wydarzeniem - mówił. Po raz siódmy z rzędu polski klub gra w Final Four LM. Czy w końcu doczekamy się triumfu w Lidze Mistrzów? - Trudno powiedzieć. Nie mi to oceniać. Nie mam klubu we władaniu, nie mam mocy sprawczej, żeby gdzieś przelać swoje pomysły. Myślę, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Powoli budujemy mocne zespoły. Liga jest coraz bardziej wyrównana. Zamiast nas mogłyby uczestniczyć w tym turnieju zespoły z czołowej czwórki PlusLigi i zaprezentowałby się godnie, co też jest warte podkreślenia, bo nie wszystkie ligi mogą to zaoferować. Potrzeba odpowiedniej ekipy, w odpowiednim czasie, miejscu i myślę, że ktoś tego dokona - zakończył Kurek. Robert Kopeć, Kraków