W Bełchatowie liczono, że po roku nieobecności w play off, drużyna wróci do walki o medale. Była nawet siódma w tabeli, ale zaczęła przegrywać. Bardzo kosztowana może okazać się zwłaszcza porażka ze Ślepskiem Suwałki, po której zespół spadł na dziesiąte miejsce. Do ósmego traci już pięć punktów, a na dodatek ma bardzo trudny terminarz. Z siedmiu pozostałych meczów cztery zagra z zespołami z miejsc 1-4. Jeśli nie sprawi niespodzianki, a nawet dwóch, nie zagra w play off. Z rzeszowianami w pierwszej rundzie przegrali gładko 0:3. Asseco Resovia szans na trzecie miejsce już raczej nie ma, ale musi bronić czwartej pozycji, bo piąty Trefl Gdańsk traci tylko punkt. W zespole gości gra Karol Kłos, który przez lata był podporą Skry. Spędził w bełchatowskim klubie aż 13 lat. Ostatni raz jako zawodnik innej drużyny zagrał w Bełchatowie w 2009 roku. Wtedy był zawodnikiem AZS Politechnika Warszawska. Przed rozpoczęciem spotkania prezesi Skry wręczyli pamiątkowe zdjęcie środkowemu reprezentacji Polski, a kibice zgotowali mu owacje na stojąco. Skra pamiętała o Karolu Kłosie I to właśnie Kłos zdobył pierwszy punkt w meczu po atomowym ataku ze środka. Odpowiedział zbiciem i blokiem ten, który go zastąpił w Skrze - Bartłomiej Lemański. Set był wyrównany - w drużynie gospodarzy dobrze punktował Bartłomiej Lipiński. Gdy gościom dzięki Stephanowi Boyer udało się odskoczyć na dwa, Skra błyskawicznie wyrównała za sprawą środkowych. A za chwilę to bełchatowianie prowadzili dwoma punktami (16:14) i trener Resovii poprosił o czas. I to pomogło, bo za chwilę znów było po równo. Kluczowy okazał się autowy atak Dawida Konarskiego, a po chwili dwa świetne serwisy Yacine’a Louatiego, po którym goście objęli prowadzenie. To napędziło Resovię, która świetnie rozpoczęła kolejną partię. Po asie Jakuba Kochanowskiego prowadzili 4:1 i trener Andrea Gardini szybko zarządził przerwę. Pomogło, bo za chwilę był remis, a po świetnej zagrywce Konarskiego Skra nawet prowadziła. Set był cały czas zacięty i długo ważyły się losy. Dwie dobre akcje w obronie pozwoliły bełchatowianom odskoczyć na dwa punkty (17:15). Resovia wyrównała i decydującej fazie partii były wielkie emocje. Wtedy Defalco posłał asa, a za chwilę goście mieli piłkę setową i ją wykorzystali. Dwa przegrane w końcówce sety nieco zdeprymowały gospodarzy. Resovia grała coraz lepiej w obronie, dokładała dobrą zagrywkę i prowadziła 10:7. Skra nie rezygnowała z odwrócenia losów spotkania. Zmniejszyła straty do punktu, ale Resovia po ataku Louatiego znów odskoczyła. Gospodarze próbowali, ale rywale utrzymywali trzy punkty przewagi. Trener Gardini robił zmiany i w końcu udało się odrobić część strat. Było 20:21, a za chwilę remis po złym ataku Boyera. Po serwisie w aut Pierre'a Derouillona Resovia miała piłkę meczową, ale jej nie wykorzystała. Udało się za drugim razem i trzy punkty pojechały do Rzeszowa.