Dwukrotny mistrz świata był podporą kadry Vitala Heynena. Kiedy jednak Belga na stanowisku selekcjonera reprezentacji zastąpił Grbić, Drzyzga wypadł z zespołu. Zabrakło go na liście powołanych już w poprzednim sezonie, a pierwszym rozgrywającym drużyny narodowej został Marcin Janusz. W tym roku Grbić dokonał podobnego wyboru. Brak Drzyzgi na liście znów wywołał jednak dyskusje, bo siatkarz Resovii rozgrywa bardzo dobry sezon. Serbski szkoleniowiec tłumaczył w TVP Sport, że rozważałby powołanie 33-letniego zawodnika, gdyby jego drużyna w poprzednim sezonie nie zdobyła medali Ligi Narodów i mistrzostw świata. Domysłów wokół braku Drzyzgi w kadrze jest jednak sporo. Zapytaliśmy siatkarza, czy nie ma już dość zamieszania związanego z tym tematem. - Zdecydowanie. Nie rozumiem tego. Chciałbym, żeby wszyscy skoncentrowali się na tych, którzy są w kadrze, żeby ich wspierać. A nie zastanawiać się nad tym, czy kogoś nie ma. To nieważne. Polska kadra jest bardzo mocna. Fajnie by było, jakbyśmy się skupili na obecnych kadrowiczach, a nie wałkowali temat bez sensu - podkreśla siatkarz w rozmowie z Interią. Asseco Resovia walczy o medal. "Czwarte miejsce będzie delikatnym rozczarowaniem" Mimo braku powołania do kadry, dla Drzyzgi sezon jeszcze się nie skończył. Jego Asseco Resovia walczy o trzecie miejsce w PlusLidze z Aluronem CMC Wartą Zawiercie. W sobotę była bliska osiągnięcia celu. Prowadziła na wyjeździe 2:0 i każdy kolejny wygrany set zapewniał jej miejsce na podium. Rywale wrócili jednak do gry w imponującym stylu i przedłużyli walkę o medal. Przełomowy okazał się trzeci set. - Zawiercie zaczęło dużo lepiej zagrywać My w pierwszych dwóch setach byliśmy skuteczniejsi, potem skuteczność nam trochę spadła. Czy poczuliśmy się zbyt pewnie? Wydaje mi się, że nie, ale podświadomość też może działać. Nie chcę się wypowiadać za całą drużynę. Jeśli ktoś tylko pomyślał, że to koniec meczu, widać, że wcale nie - mówi rozgrywający. Dla Resovii ten sezon to powrót do ścisłej ligowej czołówki. Medale na szyjach rzeszowskich siatkarzy po raz ostatni zawisły siedem lat temu. Od sześciu sezonów drużyny nie było też w Lidze Mistrzów. Trzecie miejsce w PlusLidze daje do niej bezpośrednią przepustkę. Poprzednie rozgrywki Resovia skończyła na piątym miejscu. - Bez znaczenia, które miejsce zajmiemy, jest progres klubu i zespołu. Widać, że idzie to w dobrą stronę. Ale znając klub, władze i zawodników, na pewno nikogo nie zadowoli, że zajmiemy jedno miejsce wyżej, czyli czwarte. To najgorsze miejsce dla sportowca. W głowach liczy się dla nas tylko medal. Nie po to zasuwamy, by skończyć na czwartym miejscu i mówić, że fajnie, bo jest progres. Chcemy zdobyć medal, czwarte miejsce będzie delikatnym rozczarowaniem - podkreśla Drzyzga. Kłopoty ze zdrowiem w Zawierciu i Rzeszowie. "Trzeba wziąć wszystkie tabletki przeciwbólowe" W tym sezonie Resovia i Aluron grały ze sobą już sześciokrotnie. Po raz siódmy i ostatni spotkają się we wtorek w rzeszowskiej hali Podpromie. Obie drużyny zmagają się z mniejszymi lub większymi problemami zdrowotnymi. Po sobotnim meczu w Zawierciu fizjoterapeuci długo pracowali z Urosem Kovaceviciem, przyjmującym Aluronu. W drużynie z Rzeszowa z urazem walczy między innymi Klemen Cebulj. - Wiemy, że kończymy sezon we wtorek i trzeba dać wszystko, co się ma. Wziąć wszystkie tabletki przeciwbólowe i na głowę, by wszystko dobrze funkcjonowało. Na takim poziomie, w tej lidze jeden zawodnik może zmienić jednego, dwa sety, a potem wyjdzie inny i odmieni cały mecz. Trzeba być czujnym i dawać z siebie "maksa" - mówi przed ostatnim meczem sezonu Drzyzga. Polski siatkarz "walczył" o powołanie do kadry Senegalu. Poprosił kolegów o pomoc