Rekord dekady, demolka w Lidze Mistrzów. I chcą więcej. "Każdy tak kombinuje"
Występy polskich zespołów w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów siatkarzy zainaugurował PGE Projekt Warszawa, który we wtorkowy wieczór zdeklasował w trzech setach Greenyard Maaseik. I tym samym potwierdził wysoką formę, jaką imponuje od początku sezonu w PlusLidze. Dopiero najbliższe tygodnie pokażą jednak, czy stołeczny klub jest w stanie łączyć grę na polskich parkietach z walką w Lidze Mistrzów. Kluczem ma być przygotowanie kilku szczytów formy, o czym po spotkaniu mówił Jan Firlej.
PGE Projekt Warszawa poprzedni sezon PlusLigi zakończył na trzecim miejscu, dzięki czemu wywalczył przepustkę do siatkarskiej Ligi Mistrzów. Stołeczny klub zmagania w nowej edycji prestiżowych rozgrywek rozpoczął we wtorkowy wieczór, podejmując w Arenie Ursynów belgijski Greenyard Maaseik. I nie dał rywalom większych szans, wygrywając 3:0.
Podopieczni Piotra Grabana w dwóch pierwszych setach wręcz "zdemolowali" rywali, pozwalając im ugrać kolejno 9 i 17 punktów. Trzecia partia była już nieco bardziej wyrównana, jednak i w niej gospodarze byli górą - wygral 25:21 i przypieczętowali zwycięstwo w całym meczu.
Po spotkaniu przed kamerą Polsatu Sport stanął Jan Firlej, którego zapytano o to, co było kluczem do tak pewnego zwycięstwa. "Tylko i wyłącznie nasza gra" - odparł rozgrywający Projektu.
"Przygotowywaliśmy się pod tę Ligę Mistrzów już od jakiegoś czasu i myślę, że, co widać po pierwszym secie, z przytupem i dużą ochotą do gry weszliśmy w to spotkanie. Drugi set również przebiegał pod nasze dyktando, a w trzecim troszeczkę się rozluźniliśmy, ale też Greenyard Maaseik zagrało nieco lepiej, stąd ta wyrównana końcówka. Natomiast cieszy to, że w pewnym momencie 'odjeżdżamy' doświadczeniem, ograniem i wygrywamy za 3 punkty" - dodał.
Projekt Warszawa walczy w PlusLidze i Lidze Mistrzów
Projekt Warszawa po 11 meczach PlusLigi ma na swoim koncie 25 punktów i zajmuje drugie miejsce w tabeli, tuż za Jastrzębskim Węglem. Zespół prowadzony przez Grabana jest zresztą uznawany za jednego z faworytów do wywalczenia medalu mistrzostw Polski, ale dopiero najbliższe tygodnie i miesiące pokażą, czy jest w stanie łączyć grę na krajowych parkietach z rywalizacją w Lidze Mistrzów.
To jest ta cała sztuka. W sumie od wielu sezonów każdy tak kombinuje, żeby mieć kilka szczytów formy w sezonie. Bo jeśli chce się grać o trofea w Polsce czy Europie to trzeba naprawdę się natrudzić, poziom jest bardzo wysoki
~ wyjaśnił Firlej.
Siatkarz, który w ostatnim sezonie kadrowym otrzymał powołanie od Nikoli Grbicia, ale ostatecznie nie pojechał na igrzyska olimpijskie (Serb postawił na Marcina Janusza i Grzegorza Łomacza) zdradził, że zawodnicy Projektu mają za sobą okres ciężkiej pracy na siłowni, ale powoli już zmniejszają obciążenie ćwiczeniami.
"Zaczyna się granie co trzy dni. Mam nadzieję, że wszystko wypali tak, jak sobie sztab wymarzył i w najbliższych meczach będziemy w jak najlepszej formie" - dodał.
Projekt już w niedzielę 17 listopada zagra w PlusLidze z Cuprum Stilon Gorzów, z kolei cztery dni później na wyjeździe zmierzy się w Lidze Mistrzów z ACH Volley Lublana.