W jesiennym meczu obu drużyn o Superpuchar Polski zdecydowanie lepsi byli jastrzębianie. Tym razem jednak to ZAKSA okazała się bezkonkurencyjna. Zagrała z dużą konsekwencją, rywale w żadnym z setów nie potrafili nawet doprowadzić do zaciętej końcówki. To już dziewiąty Puchar Polski w kolekcji kędzierzynian - żadna polska drużyna nie ma ich na koncie więcej. Trzy ostatnie zdobyła po finałowych wygranych z Jastrzębskim Węglem. Niedzielne popołudnie we Wrocławiu ponownie zaczęło się od manifestacji poparcia dla Ukrainy. Po odśpiewaniu "Mazurka Dąbrowskiego" odczytano komunikat Polskiej Ligi Siatkówki sprzeciwiający się wojnie na Ukrainie. Na trybunach kibice po raz kolejny wywiesili antywojenne transparenty i przez minutę wspierali Ukrainę brawami "na pohybel bandycie Putinowi". Na boisku pierwsi minimalną przewagę uzyskali jastrzębianie, którzy skorzystali na autowym ataku Łukasza Kaczmarka. ZAKSA jednak błyskawicznie wyrównała, jej zawodnicy dobrze radzili sobie w obronie. Walka punkt za punkt trwała do chwili, w której w polu zagrywki po raz drugi pojawił się Marcin Janusz. Jego koledzy postawili szczelny blok i kędzierzynianie prowadzili 16:12. Rywalom udało się jeszcze zmniejszyć straty, zawodnicy ZAKS-y stracili punkt po błędzie ustawienia. Duże problemy w ataku mieli jednak wszyscy skrzydłowi z Jastrzębia-Zdroju, w końcówce piłkę w aut posłał Jan Hadrava. Kędzierzynianie wygrali 25:20. Tauron Puchar Polski. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle rozbija rywali blokiem Siatkarze ZAKS-y są w ostatnich tygodniach bardzo zapracowani. Po zakończeniu izolacji z powodu COVID-19 w niedzielę rozegrali już siódmy mecz w ciągu trzech tygodni. To przełożyło się na nieco słabszą formę w ćwierćfinale i półfinale, choć ich trener Gheorghe Cretu po sobotniej wygranej z Treflem Gdańsk przekonywał: Nie jesteśmy siatkarskimi maszynami! Początek drugiej partii przebiegał po myśli ZAKS-y. Serwisy Janusza znów sprawiały duże problemy rywalom i zwycięzcy ubiegłorocznej Ligi Mistrzów prowadzili już czterema punktami. Trener Andrea Gardini zmienił środkowego, wprowadzając na boisko Bartosza Cedzyńskiego - do gry nie był brany pod uwagę kontuzjowany Jurij Gladyr - a także atakującego Stephena Boyera. Większych efektów to jednak nie przyniosło. Kędzierzynianie nadal mieli przewagę przy siatce, co dokumentowali kolejnymi blokami. Łącznie zdobyli w ten sposób aż sześć punktów za pomocą rąk Kamila Semeniuka, Norberta Hubera czy Aleksandra Śliwki. Olbrzymie kłopoty na prawym skrzydle miał zwłaszcza Boyer. Na boisko musiał wracać Hadrava, ale ZAKSA rozbiła rywali 25:15. CZYTAJ TAKŻE: Trener Asseco Resovii pomógł piłkarzowi w ewakuacji z Ukrainy Dziewiąty Puchar Polski dla ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle Jastrzębski Węgiel w PlusLidze jest pół kroku za ZAKS-ą, ale sprzątnął jej już w tym sezonie sprzed nosa Superpuchar Polski. Niedawno również miał przerwę związaną z zakażeniami COVID-19, ale nie przerwało to jego imponującej serii zwycięstw. Do niedzieli liczyła 20 meczów. Po Puchar Polski jastrzębianie sięgnęli dotąd tylko raz - w 2010 r., kiedy w finale pokonali 3:2 Asseco Resovię. Takim samym wynikiem zakończył się sobotni półfinał z udziałem obu drużyn, gdy rzeszowianie po dwóch przegranych setach doprowadzili do remisu. W niedzielę Jastrzębski Węgiel nie był jednak w stanie tego powtórzyć. Kędzierzynianom wystarczyło kilka akcji, by odskoczyć na trzy punkty. Przez całe spotkanie skuteczny był Śliwka. Zagrywką swoje trzy grosze dorzucił Semeniuk i przewaga jego zespołu jeszcze wzrosła. 25-letni przyjmujący coraz częściej dostawał też piłki na lewym skrzydle i efektownie kończył akcje. Do tego dochodziła świetna gra zespołu w przyjęciu. Gardini już nawet nie próbował zmian. Jego drużyny tego dnia nie było stać nawet na wyrównaną grę z ZAKS-ą. Obrońcy tytułu wygrali ostatnią partię 25: . Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Jastrzębski Węgiel 3:0 (25:20, 25:15, 25:19) ZAKSA: Kaczmarek, Huber, Semeniuk, Janusz, Smith, Śliwka - Shoji (libero) oraz Kluth Jastrzębski Węgiel: Hadrava, Wiśniewski, Clevenot, Toniutti, Macyra, Fornal - Popiwczak (libero) oraz Tervaportti, Boyer, Cedzyński, Szymura CZYTAJ TAKŻE: Kolejne drużyny bojkotują mistrzostwa świata w Rosji