Siatkarze PGE Skry Bełchatów przystępowali do pucharowego spotkania w roli faworyta, bo w ostatnich tygodniach w końcu grali na miarę oczekiwań. - Jak się nie mylę, to PGE Skra wygrała pięć ostatnich ligowych spotkań z rzędu. Bełchatowianie również dobrze się zaprezentowali w Lidze Mistrzów. Jechaliśmy z pewnymi obawami, ale z wielką wolą walki. Udało się, chłopcy pokazali lwi pazur. Do każdego przeciwnika podchodzimy z szacunkiem. Nie ma znaczenia czy to drużyna z topu tabeli, czy z dołu. Z każdym trzeba wyjść na boisko i bić się o swoje. Chłopcy zrobili sobie, nam i kibicom fajny prezent - komentuje w rozmowie z Interią Dariusz Gadomski, prezes Trefla Gdańsk. Drużyna znad morza wygrała 3:1. Podopieczni Michała Winiarskiego po raz kolejny pokazali, że zaliczają się do czołowych zespołów w Polsce. - Oby tak dalej. Póki co tak to wygląda. Udowadniamy, że trzecie miejsce w lidze nie jest przypadkiem. Pamiętajmy, że rok temu także awansowaliśmy do Final Four Pucharu Polski. Turniej niestety się nie odbył z powodu pandemii. Cieszymy się, że w tym roku drużyna pojedzie i trener Winiarski zasmakuje pucharowej rywalizacji już w trakcie turnieju głównego - dodaje. W naszym kraju niemal co chwilę są inne zasady funkcjonowania. Rząd wprowadza nowe obostrzenia, które po czasie zostają zniesione. Czy sternik gdańszczan nie obawia się powtórki sprzed roku? - Myślę, że pandemia już nam nie przeszkodzi. Były większe fale zachorowań, a PlusLiga grała. Wszyscy się pilnujemy. Nasz zespół niemal cały przeszedł koronawirusa, w większości drużyn jest zresztą tak samo. Raczej jestem spokojny. Nie będzie publiczności, ale myślę, że samemu wydarzeniu nic nie powinno stanąć na przeszkodzie - twierdzi nasz rozmówca. Kapitan Trefla - Mariusz Wlazły - spędził w PGE Skrze Bełchatów 17 lat (sezony 2003-2020). Trener Michał Winiarski również długo występował w tym klubie (sezony 2005-2006, 2009-2013, 2014-2017), a po zakończeniu kariery był nawet II trenerem (lata 2017-2019). Następnie przeniósł się do Gdańska. - Oni do każdego rywala podchodzą z takim samym nastawieniem. Na pewno sentyment w sercu jest, bo w Bełchatowie spędzili wiele lat. Z każdym jednak muszą dać z siebie 100 procent - nieważne czy to PGE Skra Bełchatów, Jastrzębski Węgiel czy MKS Będzin - przyznaje Gadomski. W środowym pojedynku gdańszczanie przegrali pierwszego seta 19:25. W kolejnych partiach to oni dyktowali warunki gry. - W pierwszym secie PGE Skra bardzo dobrze zagrywała. Mieliśmy problemy z przyjęciem zagrywki, ale później nasza gra odpaliła. Jesteśmy zespołem, który nie patrzy na tablicę wyników, tylko cały czas spokojnie stara się złapać odpowiedni rytm. Jak już to się udało, to do końca nie odpuściliśmy - podsumowuje prezes Trefla. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź</a>