Zawiercianie zajmują obecnie siódme miejsce w tabeli PlusLigi. Mimo że ostatni mecz o punkty przegrali z Asseco Resovią w trzech setach, w starciu z drużyną z Bielska-Białej byli zdecydowanymi faworytami. Bez większych problemów potwierdzili to na boisku, nie pozostawiając rywalom żadnych złudzeń co do tego, kto tego dnia był lepiej dysponowany. Siatkarze Warty od początku pierwszego seta byli odpowiednio skoncentrowani i dość łatwo wypracowali sobie przewagę. Rozgrywający Maximiliano Cavanna szybko wykorzystał w ataku szóstą strefę, skąd punkt zdobył Garrett Muagututia. Gdy po chwili Amerykanin wykończył kontratak gości, jego zespół prowadził 7:4. Trener BBTS-u Arie Brokking nie czekał więc długo i poprosił o przerwę. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Ta jednak niewiele pomogła, bo jego zawodnicy popełniali dużo błędów. Pojawiły się nawet problemy rzadko oglądane na siatkarskich parkietach - jeden z punktów bielszczanie stracili po tym, jak Wojciech Siek zbyt długo czekał z wykonaniem zagrywki. W ataku słabo spisywał się Oleg Krikun, a rywale bezwzględnie wykorzystywali swoje szanse. Osiągnęli aż 10 punktów przewagi i gładko wygrali partię 25:15. Drużyna z Bielska-Białej zajmuje obecnie trzecie miejsce w Tauron 1. Lidze i ma spore apetyty na awans do elity. Porażka w pierwszym secie nie załamała więc gospodarzy. Krikuna w roli atakującego zmienił Paweł Gryc, a jego koledzy zaczęli grać zdecydowanie lepiej. Gdy udało im się powstrzymać blokiem Mateusza Malinowskiego, prowadzili już 9:6. Tyle że pierwszoligowcy znów popełnili kilka błędów i po chwili przegrywali 10:13. Fatalną serię przełamał dopiero skuteczny atak ze środka Sieka. W tym czasie zawiercianie odzyskali jednak pewność siebie i na powrót opanowali sytuację. Kiedy Cavanna pojedynczym blokiem powstrzymał Michała Makowskiego, Warta osiągnęła już cztery punkty przewagi. Bez większych problemów ją utrzymała, a nawet nieco zwiększyła - partię wygraną 25:19 zakończył Flavio Gualberto. Trzeci set po stronie gospodarzy rozpoczął się od dobrych ataków Luciano Vincentina. Tyle że Warta grała cierpliwie i po ataku Pawła Halaby prowadziła 6:4. Kilka minut później trener Igor Kolaković dał odpocząć Malinowskiemu, posyłając na parkiet Grzegorza Boćka. Rezerwowy atakujący nie wprowadził się na parkiet najlepiej, a BBTS doprowadził do remisu 12:12. Goście potrzebowali jednak tylko kilku akcji, by znów prowadzić trzema punktami. Bielszczanie nadal nie wystrzegali się błędów, m.in. w polu zagrywki. Przewagę Warty powiększyły jeszcze dwa bloki Flavio i jego drużyna znów uniknęła nerwowej końcówki, pewnie wygrywając 25:19.Zawiercianie mogą szykować się do finałowego turnieju Pucharu Polski, który w połowie marca zostanie rozegrany w Krakowie. Ich rywalem będzie zwycięzca rywalizacji Grupy Azoty ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle z Asseco Resovią. To starcie zaplanowano na środę. BBTS Bielsko-Biała - Aluron CMC Warta Zawiercie 0:3 (15:25, 19:25, 19:25) BBTS: Krikun, Siek, Makowski, Macionczyk, Cedzyński, Vincentin - Marek (libero) oraz Jaglarski (libero), Gryc, Kapelus, Hunek, Piotrowski Warta: Malinowski, Niemiec, Halaba, Cavanna, Flavio, Muagututia - Żurek (libero) oraz Bociek Damian Gołąb