Polski Związek Piłki Siatkowej Nikolę Grbicia na stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski zatrudniał z bardzo jasnym celem. Tym był rzecz jasna medal igrzysk olimpijskich, na który Polska czekała od bardzo długiego czasu. Wszystko to, co działo się przed igrzyskami olimpijskimi w Paryżu, miało być jedynie drogą do celu i trzeba przyznać, że Serb tę drogę przeszedł w znakomitym stylu, bo Biało-Czerwoni wracali z medalami na swoich szyjach z każdej możliwej imprezy. Wisła Kraków dopięła swego. UEFA wraca do meczu Ligi Europy. Jest zmiana decyzji Przed samymi igrzyskami związek, znając wartość selekcjonera na rynku, przygotował się na potencjalne zakusy chętnych na jego zatrudnienie po turnieju. Prezes Sebastian Świderski zdecydował się bowiem na przedłużenie kontraktu z Grbiciem aż do 2028 roku, a selekcjoner na to przystał i jeszcze przed igrzyskami jasne było, że zostanie z kadrą przynajmniej do 2028 roku. Igrzyska potwierdziły słuszność tej decyzji z obu stron, bo Biało-Czerwoni wrócili ze srebrnymi medalami. Serbowie piszą o Grbiciu. To ich marzenie Zdecydowanie gorzej w Paryżu poszło Serbom, którzy pożegnali się z rywalizacją już na fazie grupowej. Po igrzyskach wygasał kontrakt selekcjonera reprezentacji, którą w przeszłości prowadził Grbić. Mowa rzecz jasna o Igorze Kolakoviciu, który zdecydował się opuścić kadrę. "Po turnieju w Paryżu i wygaśnięciu kontraktu wyraził chęć pożegnania się z reprezentacją, wierząc, że po cyklu olimpijskim ktoś z nowymi pomysłami i nową energią powinien pracować na stanowisku pierwszego trenera kadry narodowej" - przekazała serbska federacja. FC Barcelona przekazała fatalny komunikat. Flick traci wsparcie, złe wieści dla Lewandowskiego Serbowie na tapet po tej informacji wzięli dwa nazwiska. Po pierwsze mowa właśnie o Grbiciu, który z automatu stał się kandydatem na nowego-starego selekcjonera. "Bez wątpienia są dwa nazwiska, które w idealnym przypadku wielu chciałoby zobaczyć na ławce trenerskiej. To Nikola Grbić i Slobodan Kovac" - czytamy w serbskim "Kurir". Serbowie zauważają jednak, że misja sprowadzenia Grbicia do kadry kolejny raz w jego karierze, wydaje się wręcz niemożliwa. "Wiadomo, na jak wysokim poziomie jest Nikola, co udało mu się osiągnąć w swojej niedługiej karierze trenerskiej, jak bardzo jest ceniony na świecie... Zasiadał już na ławce trenerskiej Serbii, jego pierwsza misja w roli trenera naszego kraju z pewnością nie przyniosła wszystkiego, czego chciał. Pozostaje więc nadzieja, że pewnego dnia wróci i pozostawi jeszcze bardziej znaczący ślad" - dodano bowiem w dalszej części tekstu, realnie podchodząc do sprawy. Mamy już komentarz selekcjonera, który odpowiedział na tę kwestię w rozmowie z "WP SportoweFakty". - Nie wiem, jak mógłbym zostać trenerem serbskiej reprezentacji, jeżeli mam podpisaną umowę z Polską do igrzysk w Los Angeles. Nie mógłbym więc trenować dwóch drużyn. Dopóki jestem selekcjonerem Polaków, to nie będę pracował z Serbami - zadeklarował stanowczo selekcjoner, kompletnie ucinając wszelkie możliwe plotki.