Kiedy Bartosz Kurek debiutował w reprezentacji Polski 1 czerwca 2007 r., Alaksiej Nasewicz szykował się do świętowania czwartych urodzin. Obchodził je dokładnie dwa dni później i o Kurku ani polskiej siatkówce nie wiedział zbyt wiele. Teraz obaj atakujący będą przygotowywać się do sezonu reprezentacyjnego na jednym zgrupowaniu pod okiem Nikoli Grbicia. Nasewicz do dorosłej reprezentacji Polski trafia w wieku 22 lat, ale już jest wymieniany jako jeden z tych, którzy w przyszłości mogą zastąpić dotychczasowego kapitana kadry na pozycji atakującego kadry. Zdążył już świetnie pokazać się w PlusLidze, gdzie już w poprzednim sezonie został uznany odkryciem roku. Wielki talent z Białorusi przyjechał do Polski. 100 tys. złotych za zmianę licencji Nasewicz stawia kolejne kroki w Treflu Gdańsk, ale jego droga do reprezentacji Polski nie była oczywista. Przyszedł na świat w Grodnie na Białorusi, do Polski przeniósł się dopiero w wieku 15 lat, gdy zamieszkał w Gdańsku. W domu rodzinnym mówił przede wszystkim po rosyjsku, więc na początku choćby nauka w polskim liceum nie szła mu łatwo - zwłaszcza na lekcjach języka polskiego. Dziś wschodniego akcentu u niego nie słychać. A Nasewiczowi od początku świetnie szło na siatkarskich boiskach. Zaczął się na nich pojawiać jeszcze na Białorusi, choć początkowo siatkarz słynący dziś z mocnych ataków był ustawiany na pozycji libero. "Zaczynałem w Grodnie. Graliśmy na dwójki, czwórki, a kiedy zaczęliśmy grać w szóstkach, wylądowałem na pozycji libero. Byłem jednym z niższych ludzi w drużynie. Ale bardzo nudziło mi się na tej pozycji. Zawsze chciałem atakować, a trener mówił: nie, ty grasz na libero! Zawsze z rozgrywającym umawialiśmy się tak, że gdy wygrywaliśmy bardzo wysoko, np. 24:11, szedłem na pipe’a [atak ze środka drugiej linii]. Nie mogłem tego robić, zabierali nam punkt, ale zawsze to robiliśmy" - śmieje się siatkarz. Potem jednak jego pozycja się zmieniała. W Treflu Gdańsk zaczynał jako przyjmujący, aż w końcu trenerzy zrozumieli, że najlepiej będzie, gdy skupi się na ataku. A w nim Nasewiczowi nie brakuje mocy. Prezes Trefla Dariusz Gadomski opowiadał Interii Sport, że po treningach z młodym atakującym Luke Perry, ówczesny libero drużyny z Gdańska, proponował wprowadzenie na zajęcia... kasków z rugby - do ochrony głowy przed uderzeniami piłki. To właśnie na pozycji atakującego Nasewicz zaczął pokazywać się z tak dobrej strony, że zaczęli się nim interesować trenerzy polskiej kadry - na początek młodzieżowej. Polski paszport Nasewicz odebrał w 2021 r., a klub rozpoczął starania o polską licencję dla zawodnika. Ostatecznie opłaty z tym związane pochłonęły 100 tys. złotych. Siatkarz po dwóch latach mógł zadebiutować w młodzieżowej reprezentacji Polski i pojechać z nią na mistrzostwa świata. Jak twierdzi, gry w kadrze Białorusi poważnie nie rozważał. Alaksiej Nasewicz blisko debiutu w reprezentacji Polski. Nikola Grbić już go dostrzegł W Gdańsku mógł podglądać kilku doświadczonych zawodników. Najpierw starszego o równo 20 lat Mariusza Wlazłego, którego kojarzy z dzieciństwa z telewizji, z finału Ligi Mistrzów między PGE Skrą Bełchatów a Zenitem Kazań. "Kibicowałem wtedy Zenitowi. Nie pamiętam tego meczu dokładnie, ale to było niesamowite spotkanie" - przyznaje Nasewicz. W ostatnim sezonie rywalizował z kolei o miejsce w składzie z Jakubem Jaroszem, mistrzem Europy z 2009 r. Na początku rozgrywek głównie oglądał starszego kolegę, bo sam leczył uraz. Później jednak wskoczył do szóstki i zdążył pokazać się na tyle dobrze, że zwrócił na siebie uwagę Nikoli Grbicia. Grbić również dostrzegł w atakującym wielki potencjał. Jak podkreśla selekcjoner, w tym roku rozpoczyna testowanie zawodników pod kątem głównego celu reprezentacji, czyli igrzysk olimpijskich w Los Angeles. Nasewicz jest jednym z najmłodszych zawodników, który przyjechał na zgrupowanie do Spały. Po drodze do igrzysk w 2028 r. jest jednak sporo innych turniejów. I szansa na debiut w kadrze, która pierwsze mecze - na razie towarzyskie - rozegra pod koniec maja. Nasewicz przekonuje jednak, że nie zaprząta sobie głowy rozważaniami o pierwszym meczu w kadrze. "To byłoby bardzo fajne, ale to nie jest moja decyzja, tylko trenera. Powtórzę: przyjechałem tutaj, żeby się uczyć. To jest mój główny cel, zbierać doświadczenie, być tu obecnym, trenować i czerpać garściami" - zapewnia młody atakujący. Damian Gołąb