Ich ulubieńcy już w piątek udali się do Bełchatowa. Wyjeżdżając, zapowiadali walkę do ostatniej piłki. Z pewnością są w stanie zaprezentować tam dobrą grę, a czy w obliczu kłopotów zdrowotnych i urlopów zawodników Skry pozwoli to na zdobycie przynajmniej punktu? - Z każdym zespołem można wygrać - powtarza trener Radosław Panas. - W Skrze też grają ludzie - dodaje. Ludzie co prawda wybitni siatkarsko, aczkolwiek lekko przemęczeni. Puchar Wielkich Mistrzów, PlusLiga, Liga Mistrzów - przez to wszystko przebrnąć muszą bełchatowianie. Dodając do tego wracających po poważnych kontuzjach Michała Winiarskiego i Mariusza Wlazłego, otrzymujemy wyjątkową szansę dla Politechniki. Szansę tę czują sami jej zawodnicy, jednak do rywala i tak mają ogromny respekt. - Skra osłabiona jest tylko teoretycznie - mówi libero warszawian, Damian Wojtaszek. - W Bełchatowie zbudowali taki zespół, że nieważne kto będzie grał w szóstce, i tak faworytem będzie Skra. Mają tam całą czternastkę wyśmienitych zawodników, ale my będziemy szukać swojej szansy - dodaje młody gracz. A w jakiej formie do Bełchatowa pojechali "Inżynierowie"? - Na treningach forma była wysoka, wszystko wyglądało bardzo dobrze. Obyśmy umieli wreszcie przełożyć to na mecz. Bo to jest nasz największy problem. Potrafimy grać, a wychodzimy na boisko i... nie idzie - ocenia Wojtaszek, który pozostaje jednak optymistą. - Nie mamy nic do stracenia - twierdzi. Rzeczywiście, Skra musi wygrać, żeby uniknąć medialnej krytyki, Politechnika zaś jedynie może, co wyniesie ją na świeczniki i doda pewności siebie jej zawodnikom. Spotkanie w Bełchatowie rozpocznie się o godz. 19.00. Poprowadzą je Henryk Darocha i Wojciech Kasprzyk, komisarzem zawodów będzie Zygmunt Kądziela. A który z zespołów okaże się lepszy? Naszpikowana gwiazdami Skra czy grająca na luzie Politechnika? To wszystko na własne oczy zobaczy bardzo liczna grupa kibiców ze stolicy, która wybiera się na spotkanie. - Jedziemy zobaczyć zwycięstwo, pomożemy naszym zawodnikom - zadeklarowali kibice.