Wszystko zaczęło się rok temu od wiadomości w mediach społecznościowych. Tak włoskie portale internetowe zaczynają opowieść o koszmarze, jaki przeżyła Jennifer Boldini. 41-letni fan z prowincji Varese początkowo miał przesyłać do siatkarki wiadomości komplementujące jej grę oraz urodę. Boldini nie odpowiadała, co wprawiło mężczyznę we wściekłość. W wiadomościach zaczęły pojawiać się groźby i próby zastraszenia włoskiej zawodniczki. Klub UYBA Busto Arsizio szybko zareagował i skierował sprawę do odpowiednich organów, a sąd zdecydował o zakazie zbliżania się fana do siatkarki. To go jednak nie powstrzymało i wiosną tego roku rozgrywająca stałą się ofiarą stalkingu. Jak donosi serwis ilBusteze.it, zawodniczka wręcz bała się wychodzić z domu. Boldini zdecydowała się opowiedzieć kibicom swoją historię dzień po tym, gdy zapadł wyrok w sprawie jej prześladowcy. Sąd uniewinnił 41-letniego stalkera, u którego wykryto zaburzenia psychiczne. Jednocześnie stalker został na rok skierowany do specjalnego ośrodka terapeutycznego. Siatkarski nokaut w Lidze Mistrzyń. Polski zespół z ważnym awansem Włoska siatkarka przeżyła koszmar. Dziś apeluje: "milczenie nigdy nie powinno być odpowiedzią" Koszmar Boldini to nie pierwszy tak głośny przypadek stalkingu we włoskiej siatkówce. Kilka lat temu podobne problemy spotkały Alessię Orro, rozgrywającą reprezentacji Włoch. Ostatecznie prześladujący ją stalker został zatrzymany pod halą, gdzie czekał na siatkarkę po treningu. Wcześniej mężczyzna chciał związać się z zawodniczką, jeździł też po całym kraju za jej drużyną klubową i reprezentacją. Teraz z trudną sytuacją mierzyła się Boldini. W swoim wpisie w mediach społecznościowych siatkarka opisała, jak trudno było sobie z tym poradzić. W końcu jednak dojrzała do tego, by zwrócić się o pomoc. I do tego samego zachęca wszystkich, którzy mierzą się ze stalkingiem lub innymi podobnymi problemami. "Aby spróbować się chronić, początkowo zamknęłam się w sobie, mając nadzieję, że z czasem wszystko się rozwiąże. Ale ta próba obrony przerodziła się w emocjonalne więzienie, przez które czułam się jeszcze bardziej krucha, co wpływało nie tylko na mój umysł, ale i ciało. Zaczęłam somatyzować ciężar negatywnych emocji, których doświadczałam, zdając sobie w pewnym momencie sprawę, że nie mogę tego zrobić sama. Wtedy znalazłam odwagę, aby poprosić o pomoc. I właśnie z tego powodu bardzo chciałam dziś przemówić. Miałam szczęście, że miałam u boku ludzi i instytucje, które mnie wspierały, ale wiem, że nie wszystkie ofiary mogą liczyć na taką samą pomoc. A może nie znajdują w sobie odwagi, by mówić, jak to się stało ze mną na początku. (...) Dziś kończę bolesny rozdział, ale mam nadzieję, że mój głos może okazać się wsparciem dla tych, którzy przechodzą przez podobne doświadczenia. Każdy z nas zasługuje na szacunek, ochronę i wysłuchanie. A milczenie nigdy nie powinno być odpowiedzią" - głosi wpis siatkarki, która podziękowała za pomoc klubowi, bliskim i policji. Wielkie emocje w PlusLidze. Pięć setów i zamieszanie pod siatką