W ostatnich tygodniach wokół warszawskiej drużyny piętrzą się problemy. Przegrała dwa ostatnie mecze w PlusLidze, niemal cały skład był też na kwarantannie z powodu zakażeń COVID-19. We wtorek Projekt okazał się natomiast zdecydowanie słabszy od Ziraatu. Po trzech porażkach w Lidze Mistrzów ma na koncie tylko jeden punkt. Szanse polskiej drużyny na zajęcie drugiego miejsca w grupie i włączenia się do walki o awans do ćwierćfinału trzeba już więc traktować jedynie jako matematyczną ciekawostkę. W pierwszym secie zespół z Warszawy prezentował się koszmarnie. Od początku sobą nie był Bartosz Kwolek. Przyjmujący, który zazwyczaj jest motorem napędowym drużyny, najdłużej z całego zespołu przebywał na kwarantannie. We wtorek miał duże problemy w ataku, już w pierwszych akcjach zanotował dwa błędy. Kłopoty miała jednak cała drużyna, z czego korzystali gospodarze. Siatkarze z Ankary znakomicie grali w bloku i ich przewaga rosła. Już przy stanie 13:5 dla Ziraatu trener Projektu Andrea Anastasi wykorzystał drugą przerwę. Później zostały mu już tylko zmiany - boisko opuścili m.in. Kwolek i Duszan Petković. Gra się jednak nie poprawiła, Ziraat wygrał 25:17. Projekt Warszawa nawiązał walkę, ale tylko w jednym secie Problemy Projektu rozpoczęły się jeszcze przed meczem. Przez intensywne opady śniegu samolot z warszawskimi siatkarzami na pokładzie wylądował w Antalyi zamiast w Stambule, przez co podróż do Ankary wyraźnie się przedłużyła. Drugi set warszawianie rozpoczęli bez Kwolka, z Mateuszem Janikowskim na przyjęciu. Projekt w końcu zdobył punkt blokiem - w pierwszym secie w tym elemencie Ziraat wygrał 6:0. Po asie serwisowym Angela Trinidada de Haro polski zespół odskoczył rywalom na cztery punkty. Od tej pory partia przebiegała pod dyktando gości. Dobrze na prawym skrzydle radził sobie Michał Superlak. Gospodarze próbowali coś ugrać challenge’ami. Trener Roberto Santilli dyskutował z sędziami, ale nic nie wskórał. Projekt wygrał wyraźnie, 25:17. Trzecia porażka Projektu. Szanse na awans już tylko iluzoryczne W trzeciej partii siatkarze z Warszawy nie poszli jednak za ciosem. Po kilku minutach wyrównanej gry gospodarze zaczęli budować coraz większą przewagę, prowadzili już 15:9. Anastasi starał się mobilizować swoich zawodników, na boisku cały czas byli obecni rezerwowi - Janikowski, Superlak i Jakub Kowalczyk. Tureckim siatkarzom wychodziło zaś niemal wszystko. Na lewej stronie świetnie radził sobie Martin Atanasow. Warszawianie sami podcinali sobie skrzydła, popełniając błędy m.in. w polu zagrywki. Gdy Atanasow dodał do swojej gry punkt serwisem, Ziraat mógł być już pewny swego. Ostatecznie wygrał 25:18 Czwarty set również był wyrównany tylko do stanu 10:10. Warszawianie mieli spore problemy z przyjęciem. Anastasi jeszcze raz zmienił środkowego, wprowadzając rzadko oglądanego na boisku Janusza Gałązkę. Na parkiet po długiej nieobecności wrócił Kwolek, ale rywale błyskawicznie zbudowali sobie pięciopunktową przewagę. Końcówka również należała do Ziraatu. Goście tylko od czasu do czasu potrafili zaskoczyć rywali zagrywką, w pozostałych elementach, z atakiem na czele, mieli duże problemy. Ostatecznie Projekt przegrał 18:25 i najprawdopodobniej po raz trzeci z rzędu zakończy Ligę Mistrzów już na fazie grupowej. Ziraat Bankasi Ankara - Projekt Warszawa 3:1 (25:17, 17:25, 25:18, 25:18) Ziraat: Gunes, Atanasow, Eksi, Bulbul, Yucel, Camejo - Bayraktar (libero) oraz Gedik, Tuinstra, Baltaci, Akkus Projekt: Petković, Nowakowski, Kwolek, Trinidad, Wrona, Grobelny - Wojtaszek (libero) oraz Superlak, Janikowski, Blankenau, Kowalczyk, Gałązka Damian Gołąb