- Teoretycznie trafiliśmy na najsilniejszego rywala z tzw. dolnej półki. Z grupy: Mostostal, Politechnika, Kazimierz i Resovia to właśnie kędzierzynianie prezentowali się najlepiej. Ale marząc o mistrzostwie, nie możemy myśleć, że to jest najgorszy rywal, że inni mają łatwiej - powiedział Prielożny w "Super Expressie.". - Jeżeli awansujemy, to w półfinale trafimy prawdopodobnie na Skrę Bełchatów. I co wtedy? Mamy siąść i płakać. Nie! Trzeba wyjść i grać. Początek sezonu mieliśmy nieudany. Zaliczyliśmy trzy porażki za zero punktów z Olsztynem, Pamapolem i Skrą. Dopiero później nastąpiła stabilizacja formy, ale było już trudno wyprzedzić w tabeli kogoś z tej trójki. Teraz jesteśmy napaleni na play-off i mistrzostwo Polski - stwierdził słowacki szkoleniowiec. Zdaniem Prielożnego trudno wskazać zdecydowanego faworyta do mistrzowskiej korony. - Czy rok temu ktoś na nas stawiał? Nie. Dostawaliśmy może 20, 30 procent szans. Teraz głośno mówi się o Bełchatowie, Olsztynie. Nie wiadomo jednak, jak oba zespoły zniosą taką presję. Ja zawsze twierdzę, że w play-off trudno mówić o faworytach. Wystarczy spojrzeć na ligę argentyńską. W ćwierćfinale odpadły zespoły z miejsc 2., 3., 4. i przegrały rywalizację z zespołami notowanymi niżej. Czyli wszystko jest możliwe - podkreślił. - W sobotę Mostostal zaskoczył nas zagrywką. Zmienili nieco taktykę i w pierwszym secie nie mogliśmy sobie z tym poradzić. Później wszystko wróciło do normy. Naszym największym grzechem jest to, że nie potrafimy niekiedy wykorzystać wszystkich swoich możliwości. Jest potencjał, ale trudno jest go wyzwolić. Jak już się wyzwoli, to możemy wygrać z każdym - dodał Prielożny.