Brazylijczycy i Włosi byli faworytami turnieju kwalifikacyjnego w Rio de Janeiro. Obie drużyny przegrały jednak z Niemcami, którzy sensacyjnie, ale w znakomitym stylu wywalczyli awans na igrzyska. Potęgom pozostała walka o drugie miejsce. Zwycięstwo Brazylii gwarantowało jej awans, Włosi po ewentualnej wygranej musieli czekać jeszcze na wynik Kubańczyków. Ostatecznie, mimo sporych problemów w pierwszych meczach turnieju, to siatkarze z Ameryki Południowej wywalczyli przepustki do Paryża. Zaczęło się energetycznie po stronie brazylijskiej. Hymn gromko odśpiewany przez kibiców, którzy szczelnie wypełnili halę Maracanazinho, napędził gospodarzy. Fani mogli oklaskiwać udane akcje Darlana Souzy czy Ricardo Lucarellego, a Brazylia szybko odskoczyła na kilka punktów. Prowadziła już 14:9, a w końcówce 24:20. Co prawda w końcówce wygrana niemal wymknęła jej się z rąk, ale ostatecznie wygrała 25:23. Thriller na koniec kapitalnego sezonu. Polscy siatkarze wyszli z kłopotów Brazylia przegrała końcówkę seta z Włochami. A potem przyszła zapaść Końcówka zwiastowała jednak, że mistrzowie świata nie zamierzają tanio sprzedać skóry. Darlan miał problemy i zastąpił go Alan Souza. Dzięki niemu Brazylijczycy odrobili trzy punkty straty i objęli prowadzenie 13:12. Kibice w Rio de Janeiro szaleli i wydawało się, że rozpędzeni Brazylijczycy nie dadzą się zatrzymać. Ale Włosi przetrzymali trudny moment. Końcówka była wyrównana, mistrzom świata pomogły jednak zagrywki kapitana Simone Giannellego. W ostatniej akcji włoski blok zatrzymał atak Lucarellego i to drużyna z Europy wygrała 25:23. W trzecim secie Brazylijczycy mieli jeszcze większe kłopoty. Zwłaszcza w drugiej części partii. Zupełnie na kolana rzuciły ich zagrywki Alessandro Michieletto. Włoski przyjmujący posyłał na drugą stronę siatki asa za asem, a przewaga jego drużyny wzrosła do ogromnych rozmiarów. Hala Maracanazinho na dobre ucichła, trener gospodarzy Renan Dal Zotto szukał zmian. Sięgał coraz dalej na ławkę rezerwowych, ale to trener Włochów Ferdinando De Giorgi mógł zacierać ręce. Jego podopieczni wygrali 25:15. Szalona radość Brazylijczyków. Mistrzowie świata na awans muszą zaczekać Dobre akcje Brazylijczyków na początku czwartej partii jeszcze raz ożywiły jednak publiczność. Znów z dobrej strony pokazywał się Darlan, jego drużyna prowadziła 8:6. To był dobry fundament pod budowanie przewagi, która wkrótce sięgnęła pięciu punktów. A w drugiej części seta jeszcze wzrosła. Niektórzy włoscy siatkarze wyglądali na coraz bardziej zdenerwowanych, De Giorgi zdecydował się na kilka zmian. Brazylia rozbiła Włochów 25:17. O losach meczu zdecydował więc tie-break. Trwała w nim walka punkt za punkt. Dobrze prezentował się Darlan, na minimalnym prowadzeniu byli gospodarze. Po drugiej stronie do skutecznej gry wrócił Yuri Romano, który w poprzednich setach był zmieniany przez De Giorgiego. Kiedy jednak kontratak wykończył Darlan, Brazylia prowadziła 12:10. Po chwili przez blok rywali nie przebił się Michieletto. Brazylijczycy mieli trzy punkty meczowe. Wykorzystali już pierwszą, wygrywając 15:11 po punkcie zdobytym zagrywką. Siatkarze z Ameryki Południowej mogli rozpocząć szalone świętowanie z kibicami. Włosi na igrzyska zapewne również pojadą, ale awansu muszą przypilnować w przyszłym roku. Zagwarantuje go odpowiednio wysoka pozycja w rankingu FIVB, w którym aktualnie mistrzowie świata są na trzecim miejscu. Turniej w Brazylii to kolejna impreza, którą kończą z niedosytem - wcześniej przegrali u siebie z Polską w finale mistrzostw Europy. Polacy jadą na igrzyska. "Czapki z głów"