Perugia po pierwszym półfinale była w trudnej sytuacji. Po serii zwycięstw z Trentino na różnych frontach przed tygodniem niespodziewanie przegrała we własnej hali 2:3. W rewanżu stoczyła z rywalami pasjonujący pojedynek, ale to Trentino zagra w finale. To pierwsza ważna porażka Nikoli Grbicia we włoskim klubie. Selekcjoner reprezentacji Polski wcześniej poprowadził drużynę do pierwszego miejsce w fazie zasadniczej ligi, zdobył też Puchar Włoch. Ligi Mistrzów do listy sukcesów jednak nie dopisze. Jego drużyna od początku rewanżowego starcia miała problemy. Pierwszy set długo był wyrównany, ale to Trentino lepiej rozpoczęło spotkanie we własnej hali. Świetnie w ataku spisywał się Alessandro Michieletto i jego zespół, podobnie jak w pierwszym meczu obu drużyn, lepiej spisał się w końcówce. Wygrał 25:21. Kłopoty Wilfredo Leona, kontuzje w Trentino Nieco problemów w pierwszym secie miał Wilfredo Leon. Urodzony na Kubie reprezentant Polski zepsuł dwie zagrywki i rzadko popisywał się mocnymi zbiciami w ataku. Ważniejszą rolę w ofensywie odgrywali jego koledzy - przede wszystkim atakujący Kamil Rychlicki. W drugim secie Perugia niemal od początku prowadziła i tym razem nie zafundowała sobie niepotrzebnych emocji w końcówce, pokonując rywali 25:21. Ale Trentino nie podłamało się tym rezultatem. W trzeciej partii znów błyszczał Michieletto, którego wspierał Matej Kazijski. Doświadczony Bułgar dbał o atak, ale przede wszystkim o jakość przyjęcia gospodarzy. Grbić próbował wybijać ich z rytmu przerwami. W ataku wciąż męczył się jednak Leon - rywale zablokowali go w trzech setach aż pięć razy. Trentino wygrało 25:16. Grająca pod presją Perugia w kolejnej partii przeżywała nerwowe chwile. Leon ostrzeliwany zagrywką zszedł na drugi plan, ale pierwsze skrzypce w ataku grał Matthew Anderson. Gospodarze mieli utrudnione zadanie, bo z urazem z boiska zejść musiał Kazijski, a w końcówce problemy ze zdrowiem miał też Daniele Lavia. Złoty set dla Trentino. Grbić i Leon za burtą Atakujący gospodarzy wrócił do gry w piątym secie, ale Kazijski pozostał na ławce. Tie-break znakomicie rozpoczął jednak Anderson, który zdobył punkt zagrywką. Tyle że Perugia nie potrafiła odskoczyć rywalom. Rosły nerwy i emocje, w dodatku Marko Podrascanin zatrzymał blokiem Andersona. W końcówce świetnymi interwencjami Perugii pomógł Massimo Colaci i to jego drużyna wygrała 15:13. O awansie do finału zdecydował więc tzw. złoty set, rozgrywany na zasadach tie-breaka. Początek należał do gospodarzy, w ataku znów błyszczał Michieletto. Grbić cały czas uczulał na niego swoich siatkarzy, ale po ataku Leona w aut Trentino prowadziło już czterema punktami. Po chwili przewaga gospodarzy jeszcze wzrosła o dwa "oczka", bo włoski przyjmujący zdobył punkt zagrywką. W końcówce Perugia była jednak o włos od odwrócenia losów meczu. Po znakomitej zagrywce Leona doprowadziła do gry na przewagi. Próbę nerwów wygrał jednak zespół z Trydentu, wygrywając 17:15 - w ostatniej akcji pomylił się Rychlicki. W finale Ligi Mistrzów Trentino zmierzy się z ZAKS-ą. Obie drużyny spotkały się w grze o trofeum również przed rokiem - lepszy okazał się zespół z Kędzierzyna-Koźla. Mecz o tytuł zostanie rozegrany 22 maja w Lublanie. Itas Trentino - Sir Sicoma Monini Perugia 2:3 (25:21, 21:25, 25:16, 20:25, 13:15). Złoty set: 17:15 Trentino: Lavia, Podrascanin, Michieletto, Sbertoli, Lisinac, Kazijski - Zenger (libero) oraz D'Heer, Cavuto, Pinali, Sperotto Perugia: Rychlicki, Sole, Anderson, Giannelli, Mengozzi, Leon - Colaci (libero) oraz Płotnicki, Piccinelli, Travica, Ricci CZYTAJ TAKŻE: Vital Heynen znalazł nowy klub. Będzie trenować kobiety