PGE Skra Bełchatów zakończyła fazę zasadniczą PlusLigi na 11. miejscu i po raz pierwszy od momentu awansu do tych rozgrywek nie awansowała do play-offów. Podopiecznym Andrei Gardiniego pozostała jedynie obrona pozycji w dwumeczu z GKS-em Katowice, w którym po tzw. złotym secie, górą byli rywale. Wtorkowe starcie, chociaż dotyczyło "tylko" walki o 11. lokatę, wzbudziło duże zainteresowanie kibiców siatkówki. Był to bowiem ostatni mecz Karola Kłosa w barwach Skry, ponieważ w nowym sezonie doświadczony środkowy będzie grał w Asseco Resovii Rzeszów. PlusLiga. Karol Kłos odchodzi z PGE Skry Bełchatów Władze bełchatowskiego klubu postanowiły urządzić pożegnanie godne tak ważnej dla zespołu postaci i przed rozpoczęciem spotkania z GKS-em wręczyły mu okolicznościowe pamiątki. Co więcej, zastrzeżono numer szósty, z którym na koszulce występował Kłos. Sam zawodnik nie ukrywał wzruszenia i wygłosił na parkiecie krótką przemowę. Po meczu Kłos znalazł się w centrum zainteresowania młodych fanów, którzy wręcz "oblegali" środkowego reprezentacji Polski. Część z nich wyszła z hali wzbogacona o unikatowe pamiątki, bo zawodnik rozdał kibicom elementy swojej garderoby. Karol Kłos szczerze o grze w Skrze Bełchatów Po meczu wicemistrz świata z ubiegłego roku spotkał się z dziennikarzami, którym zdradził, że ostatnie spotkanie w barwach Skry było dla niego dużym przeżyciem. - Zazwyczaj przed meczem ucinam sobie drzemkę, ale dziś miałem w głowie tyle myśli, że nie byłem w stanie tego zrobić. Miałem jednak czas na to, żeby oswoić się z tą sytuacją i na szczęście podczas przemowy nie rozkleiłem się, więc jestem z tego dumny - powiedział cytowany przez siatka.org. Kłos, który spędził w bełchatowskim klubie 13 lat, nie ukrywał, że wiele zawdzięcza Skrze. - Myślę, że przyjdzie jeszcze czas na oficjalne podziękowania, ale mogę powiedzieć, że wszystko, co osiągnąłem w siatkówce zawdzięczam temu klubowi i zawsze będę za to wdzięczny - zaznaczył zawodnik, który razem z drużyną z Bełchatowa wywalczył m.in. siedem medali mistrzostw Polski.