Kończący się właśnie sezon stanowi dla Kłosa zamknięcie ważnego rozdziału w karierze. 33-latek odchodzi ze Skry do Asseco Resovii Rzeszów, co jest dużym wydarzeniem, biorąc pod uwagę fakt, jak długo Kłos grał w bełchatowskim klubie. Ten urządził mu pożegnanie godne siatkarskiej legendy i zastrzegł numer szósty, z którym na koszulce występował siatkarz. Sam zawodnik przed ostatnim meczem w barwach Skry nie krył wzruszenia. PlusLiga. Karol Kłos pożegnał się z PGE Skrą Bełchatów I chociaż rewanżowe starcie z GKS-em Katowice toczyło się o stawkę, bo o 11. miejsce w Pluslidze, to głównym wydarzeniem i tak było pożegnanie Kłosa. Ten mógł zresztą liczyć na żywiołowe wsparcie kibiców, którzy po zakończeniu spotkania wręcz "oblegali" siatkarza, prosząc go o przekazanie pamiątek w postaci części meczowego stroju. Karol Kłos dodał emocjonalny wpis w sieci Kilka dni po tych wydarzeniach zawodnik postanowił zabrać głos w mediach społecznościowych, dziękując na wstępie ludziom, którzy przed laty sprowadzili go do Skry. " Mimo słabszych sezonów zawsze czułem Wasze wsparcie. Pracownikom klubu, którzy stali się moją drugą rodziną. Miałem szczęście grać w klubie z Bełchatowa, który posiada kibiców w całej Polsce - Wam również dziękuję!" - napisał. Środkowy reprezentacji Polski zaznaczył, że został ukształtowany przez klub z Bełchatowa, dzięki czemu mógł zaistnieć w seniorskiej siatkówce. Co więcej, Skra "pokazała mu, jakim być człowiekiem". "Poznałem tu fantastycznych przyjaciół z Polski, ale też całego Świata. Miałem szczęście wygrywać razem z nimi" - dodał. Kłos odniósł się również do decyzji władz Skry, które zastrzegły numer siatkarza, podobnie jak w przeszłości zrobiły to z numerem Mariusza Wlazłego. Utytułowany siatkarz zdobył się także na szczere wyznanie. Jak zdradził, "dźwignął pożegnanie" tylko dlatego, że jeszcze nie kończy kariery. "Przyjadę do Was i będę się bawił z Wami świetnie - jak zawsze" - zadeklarował.