MOYA Radomka Radom w tym sezonie debiutuje w europejskich pucharach. W poprzedniej rundzie wyeliminowała Duklę Liberec, ze Szwajcarii przywiozła wygraną 3:0. Ale wszystkie sety tamtego spotkania były wyrównane. W dodatku radomianki przegrały dwa ostatnie mecze w TAURON Lidze. Kibice mogli więc mieć obawy o dyspozycję polskiego zespołu. W kluczowym momencie siatkarki z Radomia potrafiły jednak opanować sytuację. Pierwszą partię środowego spotkania rozpoczęły nawet nieźle, były o dwa punkty przed rywalkami. Te popełniały jednak na początku sporo błędów. Kiedy ustabilizowały grę, nie tylko zdołały wyrównać, ale też szybko zbudowały przewagę. Kamila Witkowska czy Monika Gałkowska zderzały się ze szwajcarskim blokiem, trener Radomki Jakub Głuszak zdecydował się na zmianę rozgrywającej. Już przy stanie 16:10 dla przyjezdnych wykorzystał drugą przerwę. I radomianki wygrały sześć akcji z rzędu. Napędzały je zagrywki Martyny Piotrowskiej. Po kilku wyrównanych minutach gra polskiej drużyny znów się jednak załamała. Gospodynie miały problemy w ataku, rywalki grały z odwagą i fantazją - i to one zwyciężyły 25:21. Przyjezdne kontynuowały niezłą grę na początku drugiej partii. Objęły prowadzenie 8:5, napędzała je Tiata Scambray, przyjmująca Neuchatel - to ona w ważnych momentach zatrzymywała radomianki blokiem. Głuszak w trakcie seta zrezygnował z Gałkowskiej, jego zespół odrobił straty. Rywalki jeszcze raz uciekły, ale polski zespół ponownie doprowadził do remisu - 23:23. Tyle że ostatnie dwie akcje wygrały siatkarki ze Szwajcarii i zamknęły seta. Kosmiczny set w meczu Ligi Mistrzyń. Polskie siatkarki wygrały 36:34 Puchar CEV. MOYA Radomka Radom wyszarpała awans, historyczny wynik Na trzecią partię Gałkowska, w ostatnich latach regularnie powoływana do reprezentacji Polski, wróciła do szóstki. Radomianki w końcu zaczęły od mocnego uderzenia, prowadząc 5:1. A przecież po dwóch przegranych setach w drużynie mogło zrobić się nerwowo. W końcu Neuchatel było tylko o krok od kompletu punktów, który oznaczał dodatkowego, tzw. złotego seta rozgrywanego na zasadach tie-breaka. W grze gospodyń wyraźnie coś jednak zaskoczyło. Po kilku minutach miały przewagę dziewięciu punktów nad rywalkami. Zaczął funkcjonować polski blok, przy siatce czujna była Witkowska. To był siatkarski nokaut - Radomka wygrała 25:11. Kluczowy dla awansu do kolejnej rundy był czwarty set. Radomianki ponownie rozpoczęły go udanie, odskakując na pięć, a potem nawet osiem punktów. Punkty blokiem zaczęła zdobywać Piotrowska, a rywalki popełniały błędy. Nieoczekiwanym problemem okazały się dotknięcia siatki przez zawodniczki Neuchatel. Punkt przesądzający o awansie Radomki do kolejnej rundy Pucharu CEV zdobyła Gałkowska - jej drużyna wygrała 25:18 i wykonała zadanie. Dzięki wygranej 3:0 na wyjeździe radomianki były już pewne awansu, ale do rozegrania był jeszcze tie-break. Głuszak na piątą partię posłał głównie rezerwowe. Te miały dwa punkty przewagi nad Szwajcarkami, ale rywalki nie tylko doprowadziły do wyrównania, ale też przejęły prowadzenie 10:9. To polski zespół jako pierwszy miał piłkę meczową, do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była jednak długa gra na przewagi. Gospodynie zmarnowały serię szans na zwycięstwo i ostatecznie przegrały 19:21. Kolejnym przeciwnikiem Radomki będzie Vandoeuvre Nancy. Francuski zespół pokonał w drugiej rundzie drużynę Nova Branik Maribor. BKS BOSTIK ZGO dźwignął się z dna. Koncert Julii Nowickiej w Lidze Mistrzyń