Piotr Jawor, Interia: Jak oceni pan turniej? Norbert Huber: W meczu z USA mieliśmy już nóż na gardle, sytuacja była nieciekawa. Pamiętam, że podczas tiebreaka powiedziałem sobie: "Kurczę, ten mecz dalej trwa, dalej w nim jesteśmy i dalej mamy szansę na finał..." Całościowo to był dobry turniej. Osiągnęliśmy sukces. Oczywiście, że mogło być lepiej, ale siatkarsko graliśmy różnie, pokazywaliśmy różne twarze. Od najlepszych do tych gorszych. Taka jest jednak siatkówka, to gra błędów. Turniej kończyliście już mocno pokiereszowani, kontuzji było sporo. - Po półfinale zastanawiałem się, czy w ogóle będziemy w stanie grać przeciwko Francji. No może bez przesady, ale np. Paweł Zatorski nie miał czucia w palcach, a Marcin Janusz problemy z plecami. Do tego wykluczenie Mateusza Bieńka zajmowało nam trochę głowę. To nie jest komfortowa sytuacja, gdy jakaś część ciebie jest kontuzjowana. Bo jesteśmy jednością, ja tak to traktuję. Trudno cieszyć się zaraz po przegranym meczu, ale zdobycie medalu to coś wielkiego. - Nie jest mi trudno, cieszę się, że jestem w Paryżu, że miałem szansę być częścią tej grupy. W końcu przez ostatnie 26 miesięcy pracowałem na to, by tu być. Gdy dziewięć miesięcy nie mogłem grać z powodu kontuzji, to cały czas myślałem, że w 2024 są igrzyska olimpijskie w Paryżu. Chciałem być częścią tej kadry i dziś tu jestem, więc jestem szczęśliwy. Jest fajnie, jest dobrze... Trener Grbić mówił nam, że blacha [medal] na końcu tej drogi zastąpi wszystkie niedogodności. Byliście w stanie ugryźć Francuzów? - Szansa zawsze jest, ale z biegiem meczu rozpędzali się. Co prawda w trzecim secie mieliśmy okazje, by im odskoczyć, ale w całym meczu nie prezentowaliśmy takiego poziomu, by ich ugryźć. Zagraliśmy bez presji, ale nie byliśmy dobrze dysponowani. Francuzi byli lepsi, ale nie należy się smucić. Cieszę się, że miałem okazję zagrać o złoto. Co najmniej 10 innych reprezentacji z tych igrzysk chciałoby być na naszych miejscu, a kolejnych 10 z rankingu - również. W Polsce na pewno czeka was huczne powitanie. - No spodziewam się, że na lotnisku będzie widowiskowo i pewnie trudno będzie je opuścić. W klubie dostaliśmy 14 dni urlopu, więc mamy czas na odpoczynek i przygotowanie się do sezonu. Cieszycie się, że już wracacie do domu? - Cieszymy się, że będziemy mogli wyjść z wioski. Będziemy też mogli zjeść coś innego, a potem spędzić wakacje z rodzinami. A co dalej? Trudno przewidzieć, co będzie za rok, a za cztery lata to już w ogóle. Mogę tylko powiedzieć, że na pewno warto było walczyć, starać się i pracować. Każdego dnia poświęcać siebie i swoje życie. Ale na tę chwilę koniec, czas na odpoczynek. Notował i rozmawiał w Paryżu Piotr Jawor