Zawiercianie w spotkaniu z Projektem Warszawa pokazali sporo dobrej siatkówki. Znakomicie zagrywał Miguel Tavares, nagrodę dla MVP otrzymał Karol Butryn, spotkanie asem serwisowym zakończył Mateusz Bieniek. Siatkarze prowadzeni przez Michała Winiarskiego wytrzymali też wyrównaną końcówkę spotkania, w której musieli bronić się przed piłkami setowymi. Po spotkaniu Bartosz Kwolek przyznał jednak, że drużyna miała problemy w przygotowaniach do spotkania. Jeszcze przed meczem gruchnęła wieść, że grać nie będzie mógł Trevor Clevenot. Ostatecznie Francuz rozegrał pełne spotkanie, ale problemy przeżywał drugi z przyjmujących. "Jeden wypada, drugi chory i tak cały czas coś, trzeba łatać te dziury. Czy to ja jestem przeziębiony? Niestety tak. Wypadłem w czwartek na dwa treningi, dopiero dojechałem do Krakowa na sam trening. Może to hartuje też zespół" - podkreśla Kwolek. Mistrzowie Polski się nie zatrzymują. Koncert w boju o finał Bartosz Kwolek opowiedział o problemie. "Dla mnie to nie były trzy sety" 26-letni przyjmujący zdobył w sobotę siedem punktów, ale wydatnie pomógł drużynie w defensywie. Rywale skierowali w niego aż 25 zagrywek, zanotował pozytywne przyjęcie z dokładnością 48 procent. Między innymi dzięki niemu zawiercianie skończyli spotkanie w trzech setach, co przy finale rozgrywanym już w niedzielę nie jest bez znaczenia. Bieniek, kapitan drużyny, podkreślał, że jego zespół wytrzymał rywalizację z Projektem w końcówkach. To w nich okazywał się lepszy od zwycięzców Pucharu Challenge. "Fajnie, że w końcówkach utrzymaliśmy koncentrację. Jesteśmy w finale, ale nic jeszcze nie wygraliśmy. Dobrze odrobiliśmy lekcję, jeśli chodzi o taktykę. Graliśmy bardzo dobrze systemem blok-obrona. Projekt jest zespołem naprawdę kapitalnym" - chwali rywali środkowy. Zawiercianie kontra jastrzębianie w finale. "Ciężka męska siatkówka" Sobotnie zwycięstwo to dla drużyny z Zawiercia historyczny moment. W poprzednich latach drużyna przegrała aż trzy półfinałowe starcia. Teraz powalczy o pierwsze w historii klubu duże trofeum. W finale zmierzy się z Jastrzębskim Węglem, który gra w finale po raz piąty z rzędu. Wszystkie poprzednie starcia, z Grupą Azoty ZAKS-ą Kędzierzyn-Koźle, jastrzębianie przegrali. "Wydaje mi się, że to będzie ciężka męska siatkówka. Drugi dzień turnieju, kiedy jedna i druga ekipa jest już trochę zmęczona, czasu na regenerację nie ma ogromnie dużo. To będzie przebijanie muru i kto go mocniej przebije, ten wygra. Jastrzębie jest zasłużoną drużyną, zagrało multum finałów w ostatnich latach. To będzie ciężka przeprawa, ale po to się gra finały" - podkreśla Kwolek. Finał Jastrzębski Węgiel - Aluron CMC Warta Zawiercie w niedzielę o godz. 14.45. Transmisja w Polsacie Sport. Filar kadry długo walczył z kontuzją. "Muszę ochłonąć"