W drużynie z Zawiercia nie brakuje gwiazd. Mateusz Bieniek to podpora reprezentacji Polski, o miejsce w składzie Nikoli Grbicia rywalizują Karol Butryn i mistrz świata z 2018 r. Bartosz Kwolek. Na przyjęciu gra też mistrz olimpijski Trevor Clevenot. Miłosz Zniszczoł jest nieco w ich cieniu. Zazwyczaj nie zdobywa kilkunastu punktów na mecz, jego siłą jest za to blok i doświadczenie. I właśnie to pokazał w niedzielnym finale TAURON Pucharu Polski. Tym razem zdobył aż 13 punktów, był niemal nie do zatrzymania w ataku i zanotował aż sześć punktowych bloków. I to on odebrał nagrodę dla MVP zwycięskiego dla Warty finału. - Ligową nagrodę rzadko zdobywam, bo mam takich partnerów w zespole, że wszystko kasują. To niesamowite uczucie, bardzo się cieszę - przyznaje Zniszczoł. Środkowy nagrodę odbierał wraz z dwiema córkami. To one pierwsze zajęły miejsce na podium, po chwili dołączył do nich tata, który został obsypany nagrodami. MVP otrzymał podarunki od organizatorów i sponsorów spotkania, długo pozując do zdjęć. - To było bardzo wzruszające, nie wiedziałem, co mam tam robić, bo byłem trochę zestresowany. Nowa sytuacja dla mnie, ale tak, bardzo mnie to ucieszyło - opisuje wrażenia z podium siatkarz. Filar kadry długo walczył z kontuzją. Zabrał głos po powrocie. "Muszę odetchnąć" Miłosz Zniszczoł zdobył pierwszy puchar z Wartą. "Nie wiem, czy to nasz szczyt" Zniszczoł w lipcu skończy 38 lat, w PlusLidze debiutował w 2010 r. Nie występował jednak w zespołach, które liczyły się w walce o najważniejsze trofea. To zmieniło się przed trzema laty, gdy z GKS-u Katowice trafił do Aluronu CMC Warty. To z nią w 2022 r. zdobył pierwszy w karierze, brązowy medal PlusLigi. A w niedzielę sięgnął po pierwszy w karierze puchar, w dodatku walnie przyczyniając się do pokonania mistrzów Polski z Jastrzębskiego Węgla. Jego zespół po raz pierwszy wygrał TAURON Puchar Polski, a przy okazji pokazał, że ligowi potentaci muszą się z nim liczyć. Dotąd dla zawiercian barierą nie do przejścia był półfinał - zarówno w rozgrywkach pucharowych, jak i PlusLidze. Teraz w decydującym starciu udało im się pokonać drużynę, która kilka dni przed turniejem finałowym w Krakowie w świetnym stylu awansowała do półfinału Ligi Mistrzów. - To na pewno poziom, który chcielibyśmy prezentować jak najczęściej. Nie wiem, czy to jest nasz szczyt, mam nadzieję, że jeszcze możemy coś do tego dołożyć. Na razie trzeba się cieszyć, że utrzymujemy taki poziom - zaznacza Zniszczoł. Zawiercianie skąpali się po meczu w szampanie i złotym konfetti, paradowali w specjalnie przygotowanych na tę okazję koszulkach. Czasu na świętowanie nie ma jednak zbyt wiele - już w środę czeka ich kolejny mecz. Zagrają na wyjeździe z Treflem Gdańsk. Polscy siatkarze zdobędą medal igrzysk? Były kadrowicz widzi jedno zagrożenie