Po tym, jak w 2021 roku z Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle odszedł Nikola Grbić, w roli szkoleniowca zastąpił go Gheorghe Cretu. Rumuński trener stanął przed trudnym zadaniem, ponieważ jego poprzednik w ostatnim sezonie swojej pracy wywalczył wicemistrzostwo kraju, Puchar Polski oraz triumf w Lidze Mistrzów. Cretu "przebił" jednak te osiągnięcia, sięgając po potrójną koronę. Przygoda Cretu z ZAKSĄ trwała jednak tylko rok, a na stanowisku trenera zastąpił go Tuomas Sammelvuo. Rumun miał z kolei poprowadzić rosyjski Biełogorie Biełgorod i, jak donosiły media, jego "transfer" do tego klubu był już na ostatniej prostej. Po wybuchu wojny w Ukrainie Cretu zrezygnował jednak z oferty i od 2022 roku nie jest związany z żadnym klubem, co wkrótce może się zmienić, ponieważ coraz więcej wskazuje na to, że w kolejnym sezonie poprowadzi Skrę Bełchatów. Kamil Semeniuk miał grać w Rosji. "Jedyna słuszna decyzja" W 2022 roku do Biełogorie Biełgorod miał dołączyć nie tylko Cretu, ale także jego podopieczny z ZAKSY, Kamil Semeniuk. Siatkarz wrócił pamięcią do tych planów w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet, w której zdradził, że miał wyjechać do Rosji razem z narzeczoną, która zna język rosyjski, co byłoby dużym ułatwieniem dla obojga. Ostatecznie podobnie jak rumuński trener ofertę odrzucił i podpisał kontrakt z włoską Sir Susa Vim Perugią. "Po wybuchu wojny podjęliśmy jedyną słuszną decyzję o rezygnacji z transferu na wschód. Wyjazd z Polski i tak był ogromną zmianą w naszym życiu, ja też nie miałem już takiego parasola ochronnego jak w Kędzierzynie, gdzie wszystko znałem, na trybunach siedziała większość znajomych. Choć oczekiwania i presja wygrywania wszędzie jest bardzo podobna. Rzuciłem się na głęboką wodę, ale nie utonąłem" - wspomina. Olbrzymi pech polskiego siatkarza. Ważny komunikat, nie ma dobrych wieści Początki Semeniuka w Perugii były trudne - siatkarz miał problem z nawiązaniem do dyspozycji, jaką prezentował w ZAKSIE i był cieniem zawodnika, który błyszczał na parkietach PlusLigi. Sytuacji Polaka nie ułatwiał fakt, że nie układała się jego współpraca z ówczesnym trenerem włoskiego zespołu, Andreą Anastasim. Po tym, jak stery drużyny objął Angelo Lorenzetti, a Nikola Grbić "odbudował" Semeniuka podczas ostatniego sezonu reprezentacyjnego, przyjmujący czuje się we Włoszech o wiele lepiej. W rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet przyznała to narzeczona zawodnika. Wychodzi brutalna prawda, Nikola Grbić szczery do bólu. "Byłem już tak wypruty z emocji"