Jastrzębianie są zdecydowanymi faworytami grupy i na razie dobrze wywiązują się z tej roli. W Belgii we wszystkich setach rozpędzali się powoli, ale z czasem udowadniali wyższość. Rywale tylko w trzeciej partii do końca dotrzymywali im kroku, ale i wówczas mistrzowie Polski zachowali w końcówce spokój i wypunktowali przeciwników. Pierwsze minuty seta otwierającego spotkanie były wyrównane. Gospodarze odskoczyli nawet na dwa punkty, ale jastrzębianie błyskawicznie odrobili straty dzięki zagrywkom Jurija Gladyra. Doświadczony środkowy mocno dał się we znaki rywalom i to goście prowadzili 15:12. Coraz śmielej poczynał sobie również Benjamin Toniutti, który zaczął regularnie gubić belgijskich środkowych. Gospodarzy zaczęła zawodzić zagrywka, ich straty rosły. Wygraną Jastrzębskiego Węgla 25:18 przypieczętowały dwa szczelne bloki. Belgowie próbowali, Jastrzębski Węgiel wygrywał Ostatnie tygodnie są dla jastrzębian udane. O ile w połowie listopada mistrzowie Polski przegrali dwa mecze w lidze, o tyle cztery ostatnie spotkania wygrali 3:0. W skład tej serii wchodzi wygrana w pierwszej kolejce Ligi Mistrzów z bułgarskim Hebarem Pazardżik. Bułgarzy w starciu z jastrzębianami zdobyli łącznie tylko 41 punktów. Belgowie, którzy w pierwszym meczu po tie-breaku pokonali niemieckie VfB Friedrichshafen, okazali się nieco bardziej wymagającym przeciwnikiem. Było to widać choćby w drugim secie. Świetne serwisy Mathijsa Desmeta zachwiały mistrzami Polski do tego stopnia, że Belgowie prowadzili 8:4, a trener Andrea Gardini poprosił o czas. Włoski szkoleniowiec jastrzębian zachował jednak spokój, a jego zawodnicy zabrali się do odrabiania strat. Sytuacja szybko została opanowana. W trudnych sytuacjach dobrze radził sobie Trevor Clevenot, do tego doszły mocne zagrywki Jana Hadravy. Jeszcze przed końcówką seta przewaga gości była bezpieczna. Wygrali 25:20, partię zakończył atak Gladyra. Liga Mistrzów. Jastrzębski Węgiel wygrywa po raz drugi Mecz w Roeselare był rozgrywany bez udziału publiczności. Taka sytuacja wynika z pandemicznych ograniczeń, które obowiązują w Belgii. W związku z tym kluby zdecydowały również o zawieszeniu rozgrywek ligowych, by kontynuować je, gdy kibice wrócą do hal. Dlatego Knack ostatni mecz w lidze rozegrało 27 listopada. Jastrzębianie pojawiają się na parkiecie znacznie częściej. W tym roku jeszcze dwa razy zagrają o punkty. W sobotę ich przeciwnikiem w PlusLidze będzie Cerrad Enea Czarni Radom, cztery dni później zmierzą się w Pucharze Polski z Jokerem Piła. Do tych spotkań mistrzowie Polski nie przystąpią jednak przesadnie zmęczeni. Co prawda w trzecim secie przełamali opór Belgów nieco później, ale po bloku Łukasza Wiśniewskiego wygrywali 16:14. Zaprezentowali też kilka efektownych akcji. Rywale byli na tyle pogubieni, że Tomaszowi Fornalowi zdarzyło się atakować zupełnie bez bloku. Mimo to jastrzębianie stracili koncentrację i rywale doprowadzili do remisu 20:20. W końcówce znów dobrze serwował jednak Hadrava, a Belgowie mylili się w ataku. Jastrzębski Węgiel zmarnował dwie piłki setowe, ale wygrał 25:23. Knack Roeselare - Jastrzębski Węgiel 0:3 (18:25, 20:25, 23:25) Knack: Ahyi, Coolman, Verhanneman, D’Hulst, Fasteland, Desmet - Deroey (libero) oraz Van Schie, Depovere Jastrzębski Węgiel: Hadrava, Wiśniewski, Clevenot, Toniutti, Gladyr, Fornal - Popiwczak (libero) oraz Dryja Damian Gołąb