Po zwycięstwie 3:0 we własnej hali PGE Skrze wystarczyły dwa wygrane sety, by zapewnić sobie awans do kolejnej rundy. Cel udało się szybko zrealizować. Przy stanie 2:0 bełchatowianie nieco obniżyli loty i przegrali seta, ale ostatecznie w czwartej partii przypieczętowali zwycięstwo. Początek spotkania był jednak dość wyrównany. Rozgrywający gości Grzegorz Łomacz w pierwszych akcjach często korzystał z usług środkowego Sebastiana Adamczyka, który już w pierwszej partii zdobył cztery punkty. Po drugiej stronie najwięcej piłek wędrowało do atakującego Filipa Krestana. Bełchatowianie na dobre odskoczyli w połowie seta. W dużej mierze zawdzięczali to serwisom Mikołaja Sawickiego. Podobnie jak w poprzednich spotkaniach Pucharu CEV, tak i w czwartek 22-letni przyjmujący dobrze radził sobie w tym elemencie. PGE Skra objęła prowadzenie 16:11 i nie oddała tej przewagi już do końca partii. Wygrała 25:20, seta zakończyło zbicie Karola Kłosa. Świetny blok bronią PGE Skry w drugim secie Trenerzy PGE Skry po raz kolejny dali w pucharowej batalii odpocząć podstawowym zawodnikom. Spośród siatkarzy, którzy występują w pierwszym składzie drużyny na parkietach PlusLigi, w szóstce na czwartkowe starcie pojawili się jedynie Łomacz i Kłos. Drużynę po raz kolejny prowadził Radosław Kolanek, który zastępował pierwszego trenera Slobodana Kovacza. W drugim secie polski zespół jeszcze szybciej odskoczył rywalom. Po ataku Damiana Schulza prowadził 6:3. Przewaga rosła, na lewym skrzydle skuteczny był Robert Taht. Czesi ponownie nie byli w stanie odpowiedzieć. Grę skutecznie utrudniał im bełchatowski blok. W drugiej partii goście zdobyli tym elementem aż sześć punktów. Na środku siatki brylował Kłos, który oprócz trzech bloków skończył komplet czterech ataków. Set trwał jeszcze krócej niż poprzedni, PGE Skra wygrała 25:17. Zasady plebiscytu As Sportu 2021 możesz przeczytać w tym miejscu By przejść do głosowania - kliknij w tym miejscu! Puchar CEV. PGE Skra - Neftochimik Burgas w 1/8 finału W tym momencie stało się jasne, że to bełchatowianie zagrają w kolejnej rundzie. Może dlatego goście pozwolili zawodnikom z Liberca na nieco więcej niż w poprzednich partiach. W składzie Dukli pojawił się Kubańczyk Nivaldo Diaz, były olimpijczyk w siatkówce plażowej, i dobrze prezentował się w ataku. Czesi prowadzili już 12:9. Nieźle radził sobie też Krestan i przewaga Dukli jeszcze wzrosła. W drugiej części seta polski zespół zaczął odrabiać straty. Pogoń za rywalem miał napędzić wprowadzony z ławki rezerwowych Mateusz Bieniek. Czesi obronili jednak minimalne prowadzenie i wygrali 25:23. Podrażnieni bełchatowianie rozpoczęli czwartą partię od prowadzenia 3:0. Gospodarze szybko jednak wyrównali, a potem nawet wypracowali sobie trzypunktową przewagę. Tym razem PGE Skra zdołała jednak doprowadzić do remisu 18:18. W wyrównanej końcówce górę wzięły umiejętności bełchatowian. Ciężar zdobywania punktów spoczął na barkach Schulza oraz Tahta i to polski zespół wygrał 25:23.Licząc mecze ligowe i pucharowe, wygrana w Czechach jest siódmym kolejnym zwycięstwem PGE Skry. W 1/8 finału czeka już na nią bułgarski Neftochimik Burgas. W poprzedniej rundzie Bułgarzy wyeliminowali szwajcarski Chenois Genewa. Dukla Liberec - PGE Skra Bełchatów 1:3 (20:25, 17:25, 25:23, 23:25) Dukla: Kopecky, Krestan, Demar, Leikep, Janku, Prazak - Pavlicek (libero) oraz Kopacek (libero), Pavicević, Bryknar, Nivaldo, Stanek PGE Skra: Schulz, Kłos, Sawicki, Łomacz, Adamczyk, Taht - Milczarek (libero) oraz Bieniek Damian Gołąb