Dziewięciokrotni mistrzowie Polski ostatnio są na ostrym zakręcie, ale powoli wychodzą na prostą. Rok temu okazało się, że klub ma problemy finansowe i zalega z płatnościami wobec zawodników. Ze stanowiska prezesa ustąpił Konrad Piechocki i... pieniądze od spółki skarbu państwa się znalazły. Odbiło się to jednak na wynikach - zespół pierwszy raz od 20 lat nie zagrał o medale. Przed sezonem zbudowano drużynę niemal od podstaw, ale nadal nie spełnia pokładanych nadziei. Wygląda na to, że znów nie zakwalifikuje się do play off. Jest jednak światełko w tunelu, bo udało się poprawić sytuację finansową. Klub pochwalił się nową umową ze sponsorem strategicznym - PGE GiEK i spłaca zobowiązania. W przyszłym sezonie ma być jeszcze lepiej. Zastrzyk finansowy pomógł sprowadzić trenera z uznanym nazwiskiem. Cretu zastąpi w tej roli Andreę Gardiniego, który zespół objął w trudnym momencie na początku lutego 2023 roku. Skra postanowiła sięgnąć po jeszcze bardziej uznanego fachowca. - Po wielu staraniach i naszych rozmowach uzgodniliśmy, że trenerem Skry w następnym sezonie będzie Gheorghe Cretu. Podpisaliśmy z nim umowę na następny sezon. On już buduje koncepcję zespołu i wskazuje nam jak ma być - przyznaje Wiesław Deryło, który funkcję prezesa Skry objął z końcem stycznia. - Jesteśmy wdzięczni, że Andrea Gardini przyszedł do nas w tak trudnym momencie. Potrzebujemy jednak nowego spojrzenia na drużynę. Dlatego postawiliśmy na Cretu. Gheorghe Cretu ma zaprowadzić Skrę do europejskich pucharów Z nieoficjalnych informacji wynikało, że rumuński szkoleniowiec będzie mógł liczyć na rekordowy w polskiej lidze kontrakt, ale prezes nie potwierdza tych pogłosek. - Nie wiem, ile zarabiają trenerzy w Turcji czy we Włoszech. Polskie kluby nie chwalą się, ile płacą szkoleniowcom. Wiem za ile zakontraktowaliśmy Cretu i jedyne co mogę powiedzieć to, że mamy umowę na rok. Nie ma w niej żadnej klauzuli przedłużenia, ale chcielibyśmy współpracować dalej, bo to oznaczałoby, że ma sukcesy - podkreśla prezes Deryło. W Skrze zrezygnowano z dyrektora sportowego, a drużynę i sztab szkoleniowy ma zbudować właśnie trener Cretu. Już wiadomo, że w drużynie pozostanie Bartłomiej Lemański, a w czwartek Skra potwierdziła, że umowę przedłużył też Grzegorz Łomacz, reprezentacyjny rozgrywający. - Trener musi nam powiedzieć, których zawodników widzi w nowej drużynie. Zobaczymy, jaką drużynę uda nam się zbudować - dodaje prezes Deryło. 56-letni Cretu jako trener był mistrzem Austrii i zdobywcą pucharu tego kraju. Z Zaksą wygrał wszystko, co możliwe - mistrzostwo kraju, Puchar Polski i Ligę Mistrzów. Prowadził też m. in. AZS Olsztyn, Cuprum Lublin, Resovię, kluby rosyjskie, a także reprezentacje Rumunii i Estonii. Obecnie jest też selekcjonerem reprezentacji Słowenii, z którą zdobył brązowy medal mistrzostw Europy. Z Zaksą rozstał się tuż po zdobyciu potrójnej korony. - Z tego co wiem, w tym czasie na stole miał lepsze oferty z Rosji i Cretu podpisał wstępną umowę - mówi prezes Deryło. Sześć kolejek przed końcem rundy zasadniczej Skra jest na dziesiątym miejscu z pięcioma punktami straty do ósmej pozycji gwarantującej występ w play off. Na dodatek ma trudny terminarz, bo m.in. zagra z czołową trójką Plus Ligi.