Siatkarze z Będzina przed sezonem byli skazywani na spadek. Na początku swojej kolejnej przygody w PlusLidze beniaminek radzi sobie jednak nadspodziewanie dobrze. W poprzednim spotkaniu niespodziewanie rozbił Indykpol AZS Olsztyn, przyczyniając się do odejścia z olsztyńskiego zespołu trenera Juana Manuela Barriala. W ważnym meczu z Treflem nie zdołali wygrać, ale i tak dopisał do swojego konta punkt. Początek spotkania należał do gdańszczan. Szybko wypracowali sobie trzypunktową przewagę, rozgrywający Kamil Droszyński niemal od razu zaczął korzystać w ataku z usług środkowych. Polski rozgrywający cały czas występuje w podstawowym składzie Trefla, gdzie zastępuje mierzącego się z problemami zdrowotnymi Lukasa Kampę. Przy zagrywkach Brandona Koppersa gospodarze sprawnie doprowadzili jednak do remisu 8:8. Od tej pory ich gra układała się coraz lepiej. Asem serwisowym popisał się Damian Schulz, w trudnych sytuacjach w ataku radził sobie Dominik Depowski, i to MKS prowadził przed ostatnimi akcjami pierwszego seta. Wyrównaną końcówkę wygrali dzięki kapitalnej zagrywce Koppersa. Trener MKS-u Dawid Murek aż padł ze szczęścia na kolana, jego drużyna wygrała 25:23. Nowa siła w lidze siatkarzy? Niecodzienny wyczyn i nerwy w końcówce Pojedynek mistrza świata z mistrzem Europy: Damian Schulz kontra Jakub Jarosz Goście drugą partię rozpoczęli jeszcze lepiej od pierwszej. Prowadzili już 10:5, asem serwisowym popisał się Piotr Orczyk. Gdańszczanie utrzymywali przewagę, choć nie mogli się pochwalić zbyt wysoką skutecznością w ataku. Wygrywali jednak długie akcje, a będzinianie nie byli w stanie już ich dogonić. W ważnych momentach Treflowi pomagały ataki i zagrywki doświadczonego Jakuba Jarosza, skończyło się wygraną gości 25:21. Trefl do poniedziałku wygrał tylko jedno spotkanie w PlusLidze. Ale gdańskiej drużynie nie sprzyjał też terminarz, bo aż cztery mecze rozegrała na wyjeździe. Spotkanie w Będzinie było piątym takim meczem, przy tylko jednym u siebie - w dodatku przegranym 0:3 z ZAKS-ą Kędzierzyn-Koźle. W trzecim secie zanosiło się na zwycięstwo MKS-u. Kiedy ponownie zagrywką "wstrzelił się" Schulz, jego zespół prowadził już 16:13. Straty zmniejszyły serwisy Jarosza i końcówka partii była emocjonująca. To był pojedynek dwóch doświadczonych atakujących, mistrza świata i mistrza Europy. Wygrał go 34-letni zawodnik z Będzina, który zdobył w tej partii aż 10 punktów przy ośmiu punktach 37-letniego Jarosza. I to gospodarze wygrali 25:22. Będzinianie próbowali pójść za ciosem na początku czwartego seta, obejmując dwupunktowe prowadzenie. Po stronie gości na boisku zameldował się środkowy Bartłomiej Mordyl, który zastąpił Pawła Pietraszkę. Gdańszczanie odrobili jednak straty przy zagrywkach Jarosza i to oni wygrywali 9:7. W dodatku już po kilku minutach przewaga gości wzrosła do pięciu punktów. Od tej pory kontrolowali przebieg partii, w której nadal świetnie radził sobie Jarosz. Trefl wygrał 25:18 i doprowadził do tie-breaka. PlusLiga. Trefl Gdańsk poprawia swoją sytuację Piąty set długo był wyrównany. Dobrze funkcjonował blok gospodarzy, którzy potrafili nim zatrzymywać nawet Jarosza. Po autowym ataku Orczyka to MKS prowadził przy zmianie stron 8:7. Tyle że po niej zawodnicy z Gdańska przejęli inicjatywę. Kiedy gospodarze przeżywali problemy z przyjęciem zagrywki Droszyńskiego, Trefl prowadził już 12:9. W końcówce MKS nie nawiązał już walki, Trefl wygrał partię 15:10 i cały mecz 3:2. A na koniec najszerzej uśmiechał się Jarosz, zdobywca 27 punktów i statuetki dla MVP spotkania. Nowak-Mosty MKS: Schulz, Ratajczak, Koppers, Pająk, Siwicki, Depowski - Olenderek (libero) oraz Szwaradzki, Wójcik, Popiwczak (libero) Trefl: Jarosz, Pietraszko, Jorna, Droszyński, M'Baye, Orczyk - Koykka (libero) oraz Czerwiński, Sobański, Nasewicz, Mordyl