Trefl Gdańsk zakończył fazę zasadniczą na szóstym miejscu i w ćwierćfinale PlusLigi zagra z Jastrzębskim Węglem, który uzbierał o dziesięć punktów więcej niż "Gdańskie Lwy". Faworytem będą wicemistrzowie Polski, którzy w środowy wieczór staną przed szansą na przypieczętowanie awansu do finału Ligi Mistrzów. Jak w rozmowie z Interią zauważył środkowy Trefla Karol Urbanowicz, ekipa z Jastrzębia-Zdroju rozegrała w tym sezonie więcej spotkań, co może okazać się istotne w kontekście walki o półfinał PlusLigi. Katarzyna Gurmińska, Interia: Za wami faza zasadnicza, a już w sobotę gracie ćwierćfinał z Jastrzębskim Węglem. Trudy sezonu dają się we znaki? Karol Urbanowicz: Czujemy ten sezon w kościach, ale chcemy udowodnić, że nasza drużyna, chociaż teoretycznie ma mniejsze szanse na awans, potrafi wygrywać z takimi dużymi markami jak Jastrzębski Węgiel, który jest już niemal w finale Ligi Mistrzów. Oni też odczuwają trudy sezonu, bo rozegrali więcej meczów, więc akurat w tym aspekcie szanse się wyrównują. W poprzednim sezonie w ćwierćfinale również trafiliście na Jastrzębski Węgiel i wtedy to oni byli górą. Jest w was chęć rewanżu? - Każdy sezon to tak naprawdę nowa historia. W zeszłym roku wygraliśmy jeden mecz i to dawało nam handicap na kolejne starcia. W tym roku będziemy starali się o powtórkę i chcemy wygrać pierwsze spotkanie, żeby później w Gdańsku upatrywać swojej szansy. Bo jak wiemy, u siebie gramy bardzo dobrze. Wspomniał pan, że Jastrzębski Wegiel jest blisko finału Ligi Mistrzów. Niewykluczone, że czeka nas "polski" finał. Jeśli faktycznie Jastrzębski zagra o trofeum z ZAKSĄ, to kto pana zdaniem będzie faworytem? - Bardzo trudne pytanie. Na pewno byłoby to świetne wydarzenie i wielkie święto polskiej siatkówki. Ciężko tutaj kibicować jednej drużynie, aczkolwiek minimalnie większe szanse daję ZAKSIE, o ile faktycznie zagra o puchar. Pamiętajmy, że jej droga do finału nie jest prosta, bo gra rewanż w Perugii. Ale przewagą ZAKSY jest to, że od kilku lat pokazuje moc, a w ważnych spotkaniach gra kosmiczną, nieosiągalną dla innych siatkówkę. Ma też "sposób" na Jastrzębski Węgiel. Mariusz Wlazły nie zaskoczył kolegów Decyzja Mariusza Wlazłego o zakończeniu kariery była zaskoczeniem czy drużynie już wcześniej powiedział o swoich planach? - Gdzieś w kuluarach krążyły plotki, że zakończy karierę po sezonie. Rozmawialiśmy na ten temat, ja też kilka razy dopytywałem się, jak jego zdrowie, czy jeszcze pogra, jakie ma plany. Wspominał, że ten sezon może być jego ostatnim, więc zaskoczenia wielkiego nie było. Też znam specyfikę tego sportu i wiem, że bardzo ciężko jest grać do 45. roku życia. Każdy więc liczył się z tym, ze Mariusz przychodząc do Gdańska jest bliżej niż dalej końca kariery. Mariusz wprawdzie nazywał to "przygodą", ale tutaj naprawdę trzeba użyć słowa "kariery", bo on jest niesamowitym kapitanem i liderem tej drużyny. W tym sezonie trudno mówić o sportowym wkładzie Wlazłego w wasze wyniki, bo nie grał regularnie, ale jak obecność takiego zawodnika w szerokiej kadrze wpływa na zespół? - Trzeba zdać sobie sprawę, że wyniki osiągane przez zespół to zasługa wszystkich 14 zawodników i innych ludzi, całego klubu. To cała kadra bierze udział w treningach i podnosi poziom sportowy, dzięki któremu jesteśmy w stanie przygotować się do meczu. Mariusz taki wysoki poziom posiada, poza tym wspiera nas mentalnie. Wspomaga nas na tej płaszczyźnie, wyjaśnia różne rzeczy, daje podpowiedzi. A my staramy się jak najwięcej od niego czerpać. Powołanie do reprezentacji Polski? "Będę cierpliwie czekał" Rok temu został pan uznany za odkrycie sezonu, zadebiutował też pan w reprezentacji Polski. To był bardzo udany sezon. A jak oceni pan ostatnie miesiące? Jest pan zadowolony? - Początek sezonu był dla mnie ciężki pod wieloma względami. Oczekiwałem od siebie trochę więcej, ale teraz już wracam na dobre tory i mam nadzieję, że wszystko będzie szło we właściwym kierunku. Niezbadane są wyroki Nikoli Grbicia, ale tak subiektywnie: Jak ocenia pan swoje szanse na powołanie do reprezentacji? Przed nami długi i wyczerpujący sezon reprezentacyjny, Serb zapewne znowu powoła dość szeroką kadrę. - Nie chciałbym spekulować na ten temat, ale na pewno będę bardzo szczęśliwy, jeśli dostanę powołanie. To zaszczyt i moje marzenie. Pracuję na to cały sezon i staram się grać jak najlepszą siatkówkę, więc będę cierpliwie czekał na powołanie, a jak go nie otrzymam, to też wiem, co ze sobą zrobić i jak o siebie zadbać w okresie reprezentacyjnym. Na początku roku pojawiły się doniesienia, że może pan zmienić klub po sezonie. Ile jest w tym prawdy, a ile plotek? - Miałem w Treflu kontrakt obowiązujący przez rok z opcją przedłużenia na kolejny sezon. Jakaś opcja zmiany klubu po drodze się pojawiła, ale ostatecznie zdecydowałem się przedłużyć umowę z Treflem.